Zapomniany stacjonarny telefon wydzwonił swoją obecność.
- Puk puk!
- Kto tam?
I delikatny, acz drżący głos obwieszcza.
- Dzwonię z firmy X, mam dla pani bardzo atrakcyjną ofertę...
Przeważnie już w tym miejscu (ponieważ bywam oporna na wszelkiego rodzaju oferty, a tym bardziej na te atrakcyjne) zamiast w klawiaturę telefonu, wbijam swój złośliwy palec w ucho osoby po drugiej stronie.
Ale nie wiedzieć czemu, właśnie to drżenie głosu mnie zmyliło.
I brnę, po szyję wciągana w tą całą konsumpcyjną breję.
- Przedstawienie oferty zajmie mi jedynie 5 minut...(teraz Ona brnie!)
Narrator prowadzi swój monolog, nie dając szansy na dialog, a we mnie rodzi się dylemat. Czy zanieść się histerycznym płaczem? Czy zrobić już głupią minę?
Powinnam była postawić na histerię. Zmiana koloru twarzy na wściekły burgund, umknęła Jej uwadze.
Przychodzi mi na myśl, że jedynym wybawieniem jest kontrolowanie czasu tej jednostronnej rozmowy. Więc wyostrzam się na linii oko – zegar naścienny.
Nie wytrzymuję.
- Kończy się Pani czas!
Ale Ona odczytuje to jako dobry dowcip.
Staję się bezsilna. Jeszcze nikt nigdy nie przytrzymał mnie tak długo na łączach, albo w innym audiotele.
I Asertywność psu na budę!
Splunęłam więc na podłogę celem sfinalizowania transakcji.
- Tylko kto to po mnie posprząta?
Psu na budę, Mirabelko, psu na budę!
OdpowiedzUsuńJa codziennie po kilka razy wkładam palec w ucho, oko, obdzieram ze skóry, przypalam na wolnym ogniu, podaję do sądu w myślach, a w realu grzecznie mówię "uprzejmie dziękuję" i odkładam słuchawkę. Awanturę robię wyłącznie w sobotnie poranki wrzeszcząc, że jeszcze śpię, a wtedy słyszę smutny głos przymierającej głodem istoty z drugiej strony "a ja już pracuję, proszę pani".
No cóż, skoro zakląć nie wypada, to pozostanę w budzie.
UsuńJa raczej bywam grzeczna, ale do czasu...
UsuńBrak zrozumienia dla mojego braku zainteresowania potrafi wyprowadzić mnie z równowagi.
Ale się porobiło!Znalazłam błąd w swoim komentarzu i poprawiając go ustawiłam jednocześnie na końcu, po odpowiedziach....
OdpowiedzUsuńMirabelka wkracza i robi porządki :)
UsuńPOWYMIATANE :)
UsuńDzięki M.! Małe słowo, a jaka różnica! Na pocieszenie napiszę, że ja wciąż coś tam zmieniam, bo nigdy nie jest tak (po przemyśleniu), żeby nie mogło być krócej, trafnej i lepiej. Całusy Pisareczko!
OdpowiedzUsuńhihihi ... przeczytałam Psiareczko! aż musiałam oczy szerzej otworzyć,
Usuńhahaha Całusy
Fajnie tak Was poczytać, widać zgrany i lubiący się duet . Ja tez kiedyś próbowałam być grzecznie-asertywna ale się nie da, w ogóle nie słuchają. Może to nie kumate, albo mają coś ze słuchem...więc mówię na wstępie na jakąkolwiek propozycję " Uwielbiam płacić duże rachunki, stać mnie na to- zdrówka życzę" i zaraz w odpowiedzi słyszę " dziękuję, do widzenia"...choć się widzieć nie będziemy.Mdłe to , ale tak właśnie robię...serdeczności-Jola W.
OdpowiedzUsuńDobre, dobre! :) Wykorzystam Jolu
UsuńZastanawiające jest dlaczego nikt nie zadzwoni do mnie np. z ofertą matrymonialną ...:0)????
OdpowiedzUsuńano dlatego,zaraz sobie odpowiadam, że nie stoją za tym walory finansowe dla mas....:0(
K.G
Koleżanko K.G, no gdyby nie osobisty Mżonek, to już bym do Ciebie dzwoniła :)
Usuń