Wczorajszego wieczora rozkręciłam imprezę. A ponieważ z zaistniałej sytuacji nie chciałam robić wielkiego Halo! (no sami rozumiecie?), to moja domówka była dla familii, w chacie i przebiegała w nieprzyzwoicie grzecznej i miłej atmosferze.
Babcia Najświętsza podejrzewając, że zostawię wszystkich na głodzie, upiekła zaradczo szarlotkę i przywiozła do wystrzelenia szampana. Mżonek do biesiadowania podłożył jakieś ciasta z cukierni i tort (a ja nawet nożyka nie oblizałam i duma mnie rozpiera). Zakupił świeczki w detalu czyli sztuk dwie, bo w hurtowych ilościach to i tak nigdzie nie było. A potem pomylił ich kolejność. Nie uwierzyłam słowom, że od zera się nie zaczyna. Nie podejrzewam go też o premedytację z zamianą cyfr, ale stwierdziłam, że Mżonek to zwyczajna Gapa.
Pomyślałam życzenie, zdmuchnęłam czterdziestkę i od razu poczułam się młodsza.
No i teraz kwiatki wyglądają sobie i pachną, biżuteria prawdziwa i ta mniej prawdziwa błyszczy, biała dostojna nowa waza na barszczyk, albo inny żurek dumnie czeka świąt, a kosmetyki mają relaks, za to jeden z prezentów się dymi.
- Tak, dymi! - powtórzę, bo podkreślam.
Ten ostatni dymiący się prezent, prawdopodobnie dodatkowo za specjalne zasługi, jest od nikogo innego, jak od mojego rodzonego Dorastającego.
Biedak przeznaczył na prezent dla mnie, ciężko zarobioną mikołajową kasę i to jeszcze niemałą. Cieszyłam się ze łzami w oczach, a duszy się szlochało!
(jeśli oglądaliście kiedyś animę japońską, to spróbujcie sobie wyobrazić o czym ja mówię).
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - wzruszona podziękowałam.
No i teraz naruszę troszkę swoją prywatność i zdradzę Wam, że kiedyś taki jeden Mendyk wpisał mi w kartę pacjenta – Nikotynizm!
No jedna mała paczuszka, czasem dwie puszczane z dymem, a on od razu z grubej rury i tak brzydko. Ale to nie był chyba dobry Mendyk?
Powracając do wypadków dnia poprzedniego, czyniąc analizę ryzyka, stosując działania zaradcze, biorę czynny udział, trochę jeszcze wbrew swojej woli, w rzucaniu palenia.
Nie bardzo podoba mi się aparycja tego e’czegoś, ale powiem Wam, że wielkiej tragedii nie ma. Chwilowo przyssana jestem prawie na stałe i puszczam bezkarnie e’dymki na lewo i prawo.
I wiecie co? Chyba zupełnie straciłam wczoraj przytomność, albo byłam tak odurzona tlenem, że zapomniałam odpalić urodzinowego szampana i on nadal chłodzi się na balkonie.
A może chciał poczekać, co jeszcze ciekawego się zdarzy?
Tylko, że to już będzie zupełnie inna historia.
Mnie dziecko zarzuciło, że go nie kocham, skoro opuszczam jego łóżko szpitalne (wtedy właśnie tam przebywał), żeby sobie zapalić. Wyszłam w ciemny marcowy wieczór siąpiący deszczem marznącym i nigdy więcej nie zapaliłam. Pomyślałam, że te matki, które widziałam na onkologii dziecięcej nie tylko rzuciłyby palenie, ale odcięłyby sobie członki,żeby uratować swoje dziecko, a ja je opuszczam (szczęśliwie niegroźnie chore), żeby na mrozie postrzelać sobie z pęcherzyków płucnych. Chociaż paliłam 25 dziennie, nie tknęłam więcej papierosa. Było to 16 lat temu. Kiedy ktoś pyta mnie o największy sukces życiowy - zawsze mówię, że rzucenie palenia!
OdpowiedzUsuńOch, Thuja wielki szacun. Moja mama paliła całe swoje życie, najlepsze alibi miała gdy zmarł mój brat...wtedy już w ogóle nie jadła, a tylko i wyłącznie paliła . Skończyło się paskudnym raczyskiem płuc z przerzutami do mózgu. Powiem może okrutnie, że na szczęście te przerzuty właśnie tam bo powoli wyłączało to czynności życiowe i nie pozwoliło na ogromne cierpienie. Przepraszam Mirabelko, że zamiast serdecznych życzeń poruszam taki temat, ale nie po to żeby Cię postraszyć. Śmierć mamy jest jeszcze zbyt świeża i bardzo boli, a tato jeszcze 2 dni przed śmiercią sam zapalałam jej papierosa i go jej trzymał, bo była zbyt słaba. Bądź kochanie silna i rzuć to w cholerę, jesteś warta tego żeby sobie darować kilka lat szczęśliwego życia więcej, warto...dla kogoś....? Tak, przede wszystkim dla siebie, zrób sobie taki prezent...trzymam paluchy i sciskam serdecznie - Jola W.
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny za słowa, musi się udać! :)
OdpowiedzUsuńOdpalisz szampana jak na stałe rzucisz palenie, będzie co świętować na pewno, trzymam kciuki;)
OdpowiedzUsuńChyba nie powinno się dziękować ;) co by nie zapeszyć.
UsuńAle kciuki trzymaj i to mocno. :)