- Jestem gruba! - setny dziś raz oznajmiła Mżonkowi Mirabelka.
Pogodziła się z tą myślą i żyła sobie spokojnie aż do niedawna, kiedy znów coś ją natchnęło, aby się nad tym zastanowić.
- Lustereczko powiedz przecie, że Mirabelka nie jest najgrubsza na świecie - próbowała wymusić zeznania Mirabelka.
- phi hi hi hi hi ha ha HA HA – załkało lustro z miną Hannibala Lectera.
I wszystko znów stało się jasne!
A właściwie za sprawą mediów i jednej takiej promującej tajemne specyfiki.
- I będzie mi taka czarować, że jak zacznę żreć to świństwo, to wrócę do swojej figury? - Mirabelka zdjęła swoje spojrzenie z telewizora przenosząc je na Mżonka.
- Mh – rozgadał się Mżonek.
- Ja nie chcę swojej figury, ja chcę jej! – odgrażała się Mirabelka.
- Jak chcesz to Ci TO kupię – włączył się do dyskusji Mżonek, przyglądając się uważnie Pani z TV.
- A potem przyjdzie mi przesiedzieć z tydzień w kiblu - zmarszczyła złowrogo brew Mirabelka.
Odpływając drugim okiem dopatrzyła się jedynego plusa.
No bo ileż to można w takim Alcatraz lektury nadrobić. Rozmarzonej Mirabelce zamknęły się światy równoległe.
- Moja chwila prawdy – powiedziała wchodząc na wagę.
- < szyderczy śmiech wagi > - cyferki przelatują z góry na dół jak w Matrixie.
- No co jest? Było minus cztery i znów jest tylko jeden? – wyczerpała zapasy energii życiowej.
- A może bez tego nie dasz rady, to kupię – zdezorientował się Mżonek.
- A niech się Twoje słowa w gówno obrócą! - (jak to mówił pewien klasyk) po klasyku powtórzyła Mirabelka.
Zastanawiając się jednak czy nie wypowiedziała tego w nieodpowiednią godzinę.
Dzisiaj pointy nie będzie, odchudzamy koszty.
Eeee tam, kochanego ciała nigdy za wiele moja droga;)
OdpowiedzUsuńNo.... też byłam taka głupia i nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam gdy wyskoczyła mi nadczynność tarczycy i zjechałam ni w pięc ni w dziesięć w dół 10 kg i mogłam żreć co chciałam i ile chciałam, a waga dalej w dół o 2 kg i kolejne 2. Jaka byłam dumna z siebie, bo pierwszy raz w życiu mogłam jeść ile wlezie, a waga nie w górę tylko w dół, na główkę...kurczę. Ale jak mnie zaczęło telepać i dostałam " herzklekoty" i waga dalej w dół to już mi nie było do śmiechu. Teraz żrę, ale tabletki i pilnuję jak cholera, maleńko, maleńko uspokaja się ta moja nadczynność i waga troszkę wraca i cieszę się, choć może już nie wygladam tak pięknie-chudo. W dupie mam figurę, nie telepie to najważniejsze i serducho się uspokaja i spię jak anioł. Kochanego ciałka...pokochaj go, przecież jest Twoje i bardziej Twoje być nie może. Po co Mżonkowi Szkieletor ? Wyobrażasz sobie seks z nim, a tu kosteczki jak gnaciki w woreczku...nawet nie wiem, jak ten dźwięk nazwać...chrup, chrup ??...puk, puk..rozumek wraca ? Pokochaj siebie, to proste- buziaczki- Jola W.
OdpowiedzUsuńJolu, a Tobie zdrówka! Tak na maxa! :)
UsuńJa nie mówię, że Mżonek niezadowolony, bo nigdy nie usłyszałam, że jestem gruba. On mi wręcz mówi, że to moja fanaberia.
OdpowiedzUsuńA moje odchudzania też już nie robią na nim wrażenia.
Ale jeśli przychodzi taki moment, że same czujemy się z tym źle?
Oczywiście dzięki dziewczyny za wsparcie...choć swoje wiem! ;)
Taki to już model/mebel ze mnie. :)
Czy żadna "grubaska"/"grubas" mnie nie poprze? Jestem jedyna? No halo!
Ja też "miałabym w d...figurę", ale problem polega na tym, że jej tam nie mam, figura moja z wiekiem nie zmienia się w rzeczonej d., ani poniżej, ale w talii, brzuchu i biuście. Pani Jolu W.ja muszę schudnąć, bo czuję się jak w ciąży, mam uciśnięte płuca i ledwo dyszę wchodząc po schodach... A ważę niby normalnie do wzrostu. Chociaż zawsze byłam drobnokościstym patyczakiem, to jednak z biustem i tłuszczykiem na brzuszku. Każdy zna swoją budowę i wagę, przy której jest sprawny - Mirabelce o to chodzi. Myślę, że obie jesteśmy dalekie od zachwytu nad anoreksją, chcemy tylko zgrabnie i z uśmiechem podnosić długopis z podłogi. Dobrze mówią, Śliwka?
OdpowiedzUsuńNo i o to to siostro! Mam dokładnie jak Ty.
UsuńNo i dziewczynki, bez spinki, troszkę luzu. Może nie było słychać, ale Mirabelka zawsze troszkę z autoironią i przekąsem. :)
Buziaki, cmok cmok cmok :)
No to, jeżeli ktoś nie ma to wziąć sobie psiura ze schroniska i łazić na długie spacery. Mąż mi umarł , więc kierowca odpadł i łażę pieszo do pracy ( mam szczęście, nie muszę na drugi koniec Polski, ale trochę czasu to trwa). Potem znalazł się psiur znajdek i przed pracką i po pracy, spacerek, spacerek, spacerek. Wiecie, że wkurza mnie gdy ktoś znajomy zatrzyma się " czy podrzucić". Kłopotów z kolanami brak, nadwaga zależna od humoru tarczycy
OdpowiedzUsuńi jeszcze bardzo proszę ...Jola ale bez Pani, dla wszystkich. Pachnę już dinozaurem ? Tyle ciekawych tematów poruszacie, pachnie przyjeźnią - buziaki - Jola W.
Jolu, pachniesz słodkim kremem malinowym, gdyby ktoś pytał. :)
UsuńA ubóstwiam maliny.
Dinozaury to obgryzam od kości. Ale nie czujesz się chyba pokąsana? Więc na pewno nie dinozaurem. ;)
A węch mi wrócił ze wzmożoną siłą, taki skutek uboczny rzucania palenia. Wiem co mówię! :)
Pozdrawiam Was moje kochane dziewczynki.
Uprzedzam dodatek do komentarza, Mżonek niech żyje wiecznie i niech się nigdzie nie wybiera za moim skarbem...Jola W.
OdpowiedzUsuńMżonkowi sto lat, a nawet dwieście!
UsuńNie wiem czy będzie zadowolony, ale niech ma! A co się będziemy szczypać! :)
Jolka! ja Ci powiem, że Ty racji masz dużo.
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam dupsko wozić na drugą stronę ulicy, bo mnie się jakoś ręce od siat wyciągnęły o pół metra. Dorastającego z psami ganiam, młody jest, niech powietrza złapie trochę, tak se zawsze wmawiałam. Ale w planach miałam rower, tylko aura pokrzyżowała mi plany, a gumy jakby łyse na taką pogodę. Ale to się zmieni. Obiecuję! A jak śliwki obiecują, to jak w banku. Troszkę z terminem mogą być opóźnienia, ale grunt, że chęci się narodziły.
Buźka
To choć z młodzieżą na spacery na zmianę, i on się dotleni i Ty. Matko kochana Morabell rzucasz palenie ? Jak dobrze !!! Wiem, że będzie ciężko i być może jeszcze nieraz będziesz " zaczynać rzucać " ale ważne że próbujesz, dzielna dziewczynka. Dasz radę...ściskam- Jola W.
OdpowiedzUsuńDzięki Jolu :)
UsuńMirabell ty wiesz,
OdpowiedzUsuńja cichą entuzjastką Twego pomysłu jestem. Ba ja gdzieś tam w tle swoją walkę z mą oponą toczę też. I gdyby tylko waga nieco łaskawiej chciała odnieść się do ciężaru mego problemu, ale nie!!! ona uparcie stoi w miejscu !!! Oczywiście działa to destrukcyjnie na moje chęci. Dobrze,że upór mi pozostał, będę go trzymać kurczliwie i blisko żeby nie uleciał z chęcią.
Wszystkim którym się chce wytrwałości życzę bo to nie o jedno kilo walka się toczy...
Z olbrzymim uśmiechem na twarzy Pa / Krysia_G
Dzięki, bo się chce jak diabli, tylko jakoś jeszcze nie bardzo wychodzi!
UsuńI trzymaj Kryśka trzymaj ten upór i za mnie. :) Co by nie było w kupie raźniej.
(A fuj, po ostatnich Virusowych ekscesach znów sie mnie skojarzyło!) ;P he, ale zapewne cieplej :)
Buziak