z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

środa, 23 stycznia 2013

sezonowo

Mżonek bez przypadek wyczaił dla Mirabelki kozaczki. Fotkę przysłał, dyrektywę wydał, jechać, obejrzeć, zakupić.

Tak więc Dziadek Jaś zatrudniony za niańkę robił, a Mirabelka z Babcią Najświętszą wybrały się na przykazane zakupy do galerii.

W końcu na potrzeby zimy faktycznie przyda się zmiana podkucia na kopytach.

Przymierzyły kolejną i nastą źle skrojoną bluzkę, ze zbyt dużym i przymałym dekoltem, z przykrótkimi, z przydługimi rękawami i kilka sweterków nie w tym rozmiarze, albo kolorze.

Nie powiem, dwie frywolne bluzeczki łyknęły, na lato będzie jak znalazł. No i jeszcze jeden zmechacony malinowy sweterek. Ten się załapie na zimę, a może nawet po domu?
To i tak jeszcze wyjdzie w praniu.

Zasiadają w wygodnych fotelach, transakcję opijają dużą latte macchiato.
I oderwane zupełnie od rzeczywistości popijając kawkę, dymią na lewo i prawo.

- A właściwie to po co my tu przyjechałyśmy? - ocknęła się Babcia Najświętsza.

- No racja, buty! - zerwała się Mirabelka do biegu.

I już obydwie siedzą na przymiarkach.
Babcia Najświętsza nie miała wątpliwości - wybrała, dopasowała, idealne, kupione.
Mirabelka mierzy ecco kozaczki. Ale jakieś takie zbyt ecco i drogie.
Wybiera w końcu te zupełnie nie promowane przez Mżonka.
Podwija spodnie do kolan zachwycając się anfas i profilem, pięknie opiętą łydką i stwierdza, że ten filc w cholewach to jakiś taki zbyt cienki na zimę.

- Będzie Ci ciepło, przecież mają futerko – zauważa Babcia Najświętsza.

Cholera, może już pora nogi ogolić?

5 komentarzy:

  1. Pointa z futerkiem obłędna!

    OdpowiedzUsuń
  2. No to będzie nas już dwie, chcesz zobaczyć moje futerko...matko, normalnie szum wiatru słyszę. Jakie golidełko to wytrzyma, chyba kosiarka do trawy. Ale mnie wystraszyłaś, zeżarłaś jeden dzień z życiorysu, u Ciebie już 23 styczeń, ale szybka dziewczyna. Czepialska jestem cholera, ale pomyślałam...jak ten czas leci, gdzie ten wtorek się podział ? Ale ze mnie wydra, sorki...tak mi przykro...ale jestem...buziaczki i piękne kozaczki...Twoje ? Pozdrawiam dziewczyny - Jola W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzień zaginął w banalny sposób. Blogger ma pewną wadę...źle ustawiony zegar.
      Tak więc gdy chciałam wkleić ten post ostatni, wciskał się za plecy poprzedniego. Najprostszym sposobem jest zmienić datę, czyli dzień wpisu. A, że Mirabelki lubią na łatwiznę chodzić to spłodziłam sobie z czapki dzień jutrzejszy. :)
      Pozdrawiam czepialską, buźka! :)

      Usuń
    2. Ta bloggerowa data i godzina mnie też strasznie wkurza, wychodzi na to, że ja nie śpię tylko wypisuję do świtu jakieś idiotyzmy w pamiętniczku. Próbowałam oszukiwać, tak jak Ty, ale chyba już odpuszczę....Będę udawała, że siedzę sobie w Nowym Yorku i piszę!

      Usuń
  3. Dziewczyny, jeden dzień możecie się opieprzać, bo już macie przody albo piszcie nie bieżąco i będzie jak z drukowaniem gazet, o świcie świeżutka prasa. Umówmy się , czepialska odczepi się i okaże pełne zrozumienie, sama nie pisze bloga to nie wie i dlatego była czepialska, ale zaznaczam " BYŁA " ...dobrze? Całuski-
    Jola W.

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)