Przez okno do saloonu obecnie używanego 24h w wersji legowiskowej (nie mylić z lęgową) zajrzało słońce. Tocząc swoją wewnętrzną walkę z mgłą wyglądało teraz na tak samo umęczone jak Mirabelka, przez co jego lico wydawało się jakieś takie złośliwie i wyjątkowo wredne. Nie można było spokojnie na to patrzeć, a zwinięte rolety miały to wszystko głęboko gdzieś i nie dawały oczom Mirabelki żadnych szans do odwrotu.
Rozciągnięta na łóżku jak wąż boa, postanowiła cierpliwie czekać na swoja przypadkową ofiarę. Zdjęcie oczu ze słońca i wlepianie ich w rozebraną z wykładziny podłogę nie umilało godzin oczekiwania, szczególnie gdy dębowa ongiś klepka uśmiechała się do niej szyderczo strosząc swe zadry zajadle. Ukrycie się pod kołdrą wywoływało za to efekt niedotlenienia, należało więc niezwłocznie wprowadzić działania akustyczne.
Postanowiła najpierw użyć megafonu skonstruowanego z dwóch ułożonych w tubę dłoni, ale głęboki wydech i gwałtowne rozdziawienie paszczęki spowodowało odpłynięcie krwi z twarzy i z falą tsunami odpłynięcie daleko, hen daleko mijając nawet duży paluch u nogi. Puszczenie w eter sygnałów dymnych przy użyciu ecopapierosa i zjaranie na raz połowy zabłąkanej pod poduszką paczki fajek, mogło spowodować adekwatny zawrót głowy i nawet w pozycji na wznak okazało by się dla niej zbyt destrukcyjne.
Z najgłębszych i najbardziej zakurzonych pokładów życiowych wydobyła szczątki mocy i zawyła jak syrena strażacka, w oka mgnieniu upodabniając się do konewki. Nie trzeba było długo czekać. Co prawda nie wyleźli z odległych kątów Mżonek i chłopaki gnani siłą wodospadu, by udzielić Mirabelce ratunku, to samo Słońce z narażeniem życia spierdzieliło, wystraszone stadem wilków wyjących do księżyca za vis-a-vis ustawiony budynek.
Teraz napromieniowana Mirabelka z pełnym zaangażowaniem nie okazuje nawet szczątkowych oznak aktywności ruchowej.
Można by nawet powiedzieć, że wygląda jak leniwiec w porze sjesty.
Rusz głową moja damo, dzwoneczek by się przydał. Bez wysiłku, z niewielkim nakładem wysiłku...dzyń dzyń i chlopaki już są, a jak dystyngowanie ? Pomyśl, może znajdzie sie jakiś zakurzony w domku. Wiem , jesteś z lekka nieruchawa , ale może któryś z domowników kocha Cie tak mocno ....że znajdzie ? Choćby za podawanie pilota w czasie choroby, a co szkodzi wypomnieć ? Ściskam delikatnie - Jola W.
OdpowiedzUsuńMżonek w pracy, dzieciaki w szkole, zostaje dzwonić tylko po sąsiadach...ale im też drzwi przydałoby się otworzyć. ;) (no i w takiej głupiej sprawie - wstyd jak beret)
UsuńA dzwonki kolekcjonuję tak więc jest czym dzwonić! :)
Buźka kochana, nie martw się o mnie, jestem pod dobrą opieką
Icałkiem nieźle już kicam o kulach.
Mirabell, a może klamka na sznureczek, tylko pociągnąć w dół i już sąsiadka parzy herbatkę ? Buziaczki - Jola W.
OdpowiedzUsuń