Mżonek walczy, a ja wspierając go zawadzam.
Zawadzam też o komody przestawione pod inną ścianę, o drzwi zdjęte z zawiasów, o własne nogi. Trzymałam nawet pędzel i wymachiwałam nim z pozycji obrotowego krzesła, ale moja działka to od podłogi do metra w górę, Mżonka to cała reszta łącznie z obiadem. Ja się po(d)kładam.
Jutro powtórka w tym samym klimacie i z osiem zadań na mieście dla Mżonka.
Na mnie czeka stomatolog i zastanawiam się jak wciągnę tego swojego kulasa na dentystyczny fotel. I obym na jutro miała tylko takie zmartwienia.
Ważna jest motywacja, dasz radę wdrapać się na Mont Blanc, byle byś tylko chciała! Taki dynamit jak Ty? Wszystko jest możliwe. Tylko nie skop dentysty i nie pogryź ortopedy! Odwrotnie dozwolone.
OdpowiedzUsuńJak Cię znam , to się postarasz i Ci przybędzie ...zmartwień. Nie staraj się tak , samo przyjdzie . Nosek do góry - Jola W.
OdpowiedzUsuń