Żaby rechoczą w mojej głowie i brzuchu, a przecież nie odwiedziłam żadnej francuskiej restauracji. Zwijam się w pół, a miska dziś moją przyjaciółką.
Z takim towarzystwem lepiej milczeć niż gadać.
Może macie jakiś bilet na wyjazd z Rygi, jakiś domowy sposób na wyciszenie tego koncertu skrzypcowego, bo fałszują okrutnie?
Oj trzymaj się, ponoć aviomarin warto wziąć...
OdpowiedzUsuńJak nie wiadomo z czym się taki koncert wiąże (np. jelitówka czy "tylko" przyklejona skórka od jabłka do żołądka) to ciężko coś konkretnego polecić... Ale słyszałam, że picie coca coli pomaga.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Mirabelko.
Pozdrawiam.
Jestem za colą i gorzką herbatą. Trzymaj się dzielnie! Pozdrawiam i współczuję!
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny. :)
OdpowiedzUsuńAviomarinu nie znalazłam, o coli zapomniałam zupełnie, a przecież dzieciom daję w takich sytuacjach, gorzka herbatka mnie mdliła...to mogła być skórka od pomidorka, bo reszta w domu zdrowa.
Teraz czuję się wypluta, łeb mi pęka i czuję jeszcze, że posiadam taki organ jak żołądek. Ale miska wróciła do łazienki. Będę żyć! Przynajmniej na ten moment. ;)
Muszę wymyślić lekkostrawne śniadanko dla kilku pozostałych żab w brzuchu.
Jeszcze raz dzięki za wsparcie.
Mirabell, a tak chciałaś się odchudzać. Okazja Cię nie ominęła , oponka poszła precz . Pomyślisz , że jestem bez serca...ależ skąd....tak chciałam Cię wyprowadzić z " ponuractwa". Same tragedie Cię spotykają biedulko. Niech to wreszcie minie - buziaczki - Jola W.
OdpowiedzUsuń