Zdarzyło się wczoraj, że Mirabelka na prośbę i życzenie
Dorastającego koty rodziła, w bólach i jeden anioł się przytrafił. Żeby to
jeszcze z gliny było pomieszanej ze łzami, ale Mirabelka nie Prometeusz, choć
jednak w słonej masie się nurzała, to do łez jej było daleko.
A żeby to jeszcze mogła powiedzieć, że użyła sól tej ziemi,
a sól z kuchennego słoika, no i, że woda
cudowna Junga, a woda z wodociunga. Ale za to spore garstki mąki poszły, prawie
jak do ciasta. Dokładnie, nie przesiane, kurkumą przyprawione.
I taki tam jej ten miot, ogłady
by mu trzeba, dopieścić by można, ale inwestor na politurę pożałował.
Więc wyszło, jak wyszło, ale ubaw mieli po pachy.
Sama to lepisz Mirabelko czy z foremek? Jeśli sama to jesteś genialna - podziwiam :)
OdpowiedzUsuńSiama :)
UsuńAle z genialnością to chyba nie mam wiele wspólnego. ;)
Ach nie, nie zaprzeczaj. Kot jest rozkosznie ciapowaty, a aniołek wygląda jak po trzech piwa - rozkoszny widok :)
OdpowiedzUsuńI tu mnie masz! Może nie po trzech, ale po dwóch. ;)
UsuńPoza pierwszym, który najwyraźniej czeka na michę, reszta roześmiana, wręcz tarzająca się ze śmiechu (z aniołem włącznie). Najwyraźniej nastrój masz dużo lepszy mogąc stać się matką tak wesołego towarzystwa - gratuluję radosnego miotu, poczucia humoru, pomysłowej główki i zręcznych łapek!
OdpowiedzUsuńNastrój się poprawił, noga mniej dokucza, żyć nie umierać! w przeciwieństwie do pierwszego kota, który chyba szuka miejsca gdzie by mógł spokojnie zdechnąć! ;)
Usuńbuźka :*
Miotu gratuluję, fajne mają leniwe mordki. A woda z wogociunga mnie powaliła:) Praca moja zasnęła. Kawy?
OdpowiedzUsuńI słodkich snów mu życzę, to sobie odetchniesz :) Kawa - bardzo dobry pomysł, ja zaliczyłam już trzy. :*
UsuńZapasione te koty :)))))
OdpowiedzUsuńale fajne :)
Zapasione? To są cieniasy, podejrzyj sobie mojego osobistego, ten to ma słuszny gabaryt.
Usuńhttp://stopyzastyglewbiegu.blogspot.com/2012/08/fijus.html
:)
No tak....Garfield :)))))
UsuńCudne te Twoje kocięta! :) A czy ten janioł brał udział przy poczęciu, bo znam podobną historię. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę talentu, ja jak kiedyś się zabrałam za masę solną to wyszedł mi awangardowy wazon... Bardzo awangardowy. :) I za namową bliskich, więcej nie próbowałam.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Boś sobie wzięła twardy orzech do zgryzienia. Wazon z masy solnej to niezłe wyzwanie, ale mogłabyś w nim flądry hodować. :)
Usuńpozdrawiam, buźka :*
Cudne te Twoje kocięta a i anioł niczego sobie, rozkoszniak:)Widzę,że humorek dopisuje....oby pozostał taki do weeekendu:) orteza na szybę i jazda, bo stół już przebiera nogami na myśl jaki będzie piękny.
OdpowiedzUsuńNa samą myśl wyjazdu krew szybciej krąży i nie mówię tu o nadciśnieniu. :)
UsuńA Ty droga koleżanko kombinuj pogodę na weekend! ;)
Buziol :*