Wesołą gromadką w liczbie troje(nie mylić z ich troje) czyli Mirabelka z Dorastającym i z Sąsiadką Irenką, pojechali wczoraj tuż za winkiel, na bazar, towarów małorolnych nakupić.
Sąsiadka Irenka nawigowała całą wycieczkę, gdzie taniej, gdzie dzisiejsze, gdzie spod lady.
Dorastający zaprzężony do wozu dwukołowego sąsiadki, jak kuc pociągowy, wyrwał pierwszy w bramę. Mirabelka trzymając się rąbka spódnicy sąsiadki Irenki, wiedziona była od budki do budki, szlakiem pomidorków o rumieńcach malinowych jak dziewica na A1, ogórków z gruntu rzeczy co z koprem na wiatry do gara glinianego się nadają i ziemniaczków młodocianych, okrąglutkich jak Pyza na łyzę, w każdym razie do celu.
Znajomości sąsiadki Irenki okazały się być bardzo przydatne. Nie ma to jak kompromis w handlu, bo towary z samego zaplecza czyli bagażnika Żuka, lądowały na niskim pułapie z ceną w dół, wprost do dwukołówki, która to z każdym kilogramem wtapiała się w asfalt, wyciągając o pół metra ramiona Dorastającego.
Irenka wykorzystując osiemdziesięcioletni wdzięk i urok osobisty, w paletkach z jakami sprzedawcy grzebała i wszystkie na większe wymieniła. Skoro w tych, po dwa żółtka być mogły, kopę kwadratowych wzięły.
Przy mięsie Mirabelka udawała już, że zdechła, co by nie dawać się wciągnąć w dysputy, że ten królik to wygląda jak kot, a krowa to świnia.
W piekarni Irenka fucknęła na sprzedawczynię, że chlebuś to tylko wypieczony, więc kobiecie palił się w rękach, wzięły na pół pospiesznie, co by zbyt szybko nie spłonął.
Kolejny sprzedawca, Pan Gienek, zarzucił kapustą przez stragan, jak kulą do kręgli. Wszyscy naoczni świadkowie z kolejki zbici w pierwszym rzucie i Pani Irenka zajęła pierwszą pozycję przy cebuli, płaczu było co nie miara, więc kapusta osiągnęła sztywną cenę zeta mniej.
A gdy Mirabelka pozbyła się reszty rezerw federalnych, nabyła jeszcze wiedzę, że w budce Wszystko za złotówkę, za kieszonkowe grosze, można dokupić: mopa bez kija samobija, zmywak z zadrą do szlifowania garów, drewnianą łyżkę wklęsłowypukłą do patelni teflonowych, oraz cały wartościowy szajs do gospodarstwa domowego niezbędnie zbędny.
Sąsiadka Irenka próbowała coś jeszcze na sztuce utargować, ale że odwodzona była przez Mirabelkę i Dorastającego, po krótkim targu od działań odstąpiła.
Nawet nie wie jak o włos ominął ją proceder handlu żywym towarem.
...jak pięknie napisałaś targ to targ więc nie ma się co dziwić i na panią starszą narzekać. Ile to grosiwa zaoszczędzonego w budce z dooperelami wydać można...
OdpowiedzUsuńAleż nie narzekam! Ja zakochana jestem w sąsiadce Irence. :) Taką duszę to tylko po stopach całować.
UsuńA w budce "Po złotówce", całe trzy zeta zostawiłam, no zaszalałam, a co!
a moja córka ma na imię Irenka, tra la la.....
UsuńBo wszystkie Irenki to fajne chłopaki! :) ...dziewczyny znaczy ;)))
UsuńA wsluchalabys sie bardziej! Moglabys Brzechwa poleciec: na straganie w dzien targowy takie slyszy sie rozmowy...
OdpowiedzUsuńU Brzechwy to warzywa rozmawiały, a tutaj ludzie, nie da się tego porównać. ;)))
UsuńOj trzeba Wam było słyszeć targowanie się kobitki z Pragi, to byśta z krzeseł pospadali! ;)
Młodzi sprzedawcy głupieli na wstępie, a Ci starsi na Ty z Irenką byli.
:)
Ty się normalnie ucz jak żyć!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś może też jakąś Mirabelke będziesz po targu oprowadzać :))))
Starsi ludzie kochają zakupy, to ich codzienna rozrywka :)
Cholera! I co tu teraz powiedzieć, jak to ja miałam rozrywkę przednią?
Usuń- Oj starzejesz się Mirabelka!
;)
Żeby kogoś tak oprowadzić, jak Ona mnie, to bym musiała z s.Irenką przez rok, codziennie na bazar biegać. :)))
Takiego targowania teraz już człowiek się nie nauczy... ;)
Ale to fajne jest i ma swój urok :) oczywiście jeśli nie dzieje się codziennie i nie wygląda tak, jak we wpisie 30-latka :)))))
Usuńhttp://30lat.blogspot.com/2012/04/zycie-jest-piekne.html
:) Co do linka, to tego bym chętnie posłuchała z punktu widzenia tej Babci. :)
UsuńIrenka też kupowała dla siebie po plasterku, a pewnie chętniej kupiłaby i kilo, gdyby tylko było ją na to stać i miała całą rodzinę (jak kiedyś) na obiedzie.
:*
Brzuch mnie boli .... ze śmiechu . Fantastyczne opowiadanie i potraktuję to jako super promocyjny prezent urodzinowy , bo dzisiaj właśnie zestarzałam się o kolejny roczek. Matko, dobrze że człowiek starzeje się tylko raz w roku... no chyba że obchodzi imieniny . Mirabell jesteś nieoceniona w opowiadaniu i rozweselaniu ludzi -serdecznie dziękuję - Jola W.
OdpowiedzUsuńJoleczko Wu Kochana!!!!
UsuńSTO LAT! STO LAT! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM...
- odśpiewałam na głos i Twoje w tym szczęście, że tego nie słyszysz, bo zawsze jak próbuję śpiewać na słowika, wychodzi na wronę. ;))))
Ale nuta była z sympatią ogromną i życzę Ci Tego, co zawsze się przyda - ZDROWIA SPOKOJU SZCZĘŚCIA UŚMIECHU i PIENIĘDZY w kolejności dowolnej. :)))
...a na brzuch polecam ziółka ;)
Za Twoją obecność również Dziękuję.
Na ból brzucha gdy się DO CIEBIE śmieję nic nie pomoże ( i dobrze). Jeżeli chodzi o śpiewanie , to też tak mam a więc wspólne kra kra i wszystko gra. A sympatię czuje się na kilometr , dziękuję Ci za to ciepła osobo. Uwielbiam Twoje poczucie humoru - buziaczki - Jola W.
UsuńToż to przeżycia ekstremalne były :)! :D... :D.
OdpowiedzUsuń...i po co ludzie skaczą na bungee? :D
UsuńFajne :) nawet bardzo :)lubię jak piszesz tak ... pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńSąsiadka Irenka to taka dodatkowa babcia :):):):) i to ze znajomościami :)
Wielki buziak dla trójki bohaterów :)
A jak Z
P.S. Jakby co ja reflektuje na taką wyprawe następnym razem ;) w moich okolicach targów brak :(
My bylim po spożywkę na Szembeka, a właściwie warzywa, ale gdyby jakieś ciuchy, to i takie tam cudeńka były. Zapraszam :)))
UsuńAleż ja na warzywkowe właśnie chcę sie "wprosic" bo kupuję jedynie w marketach,a te bywają ffuuuujjj :(
UsuńA jak Z
No to kiedy koleżanka do mnie zawita? Jakby co, to mam już wszystko obcykane, z targowaniem się gorzej, bo kiepska uczennica jestem.
UsuńIrenka na wagę złota :)) ja targować się nie umiem, jakoś nie mam odwagi, wolę sprzedawać i walczyc o swoje niż kupować :))
OdpowiedzUsuńI ja nie bardzo.
UsuńJakoś mi głupio tak się o cenę targować, ale Irenka nie miała oporów,
Okazało się nawet, że większość sprzedawców zna nawet po imieniu. :)))
Się zastanawiam, gdzie tak naprawdę ta pani Irenka grzebała hmmmm no dwóch żółtek w jednym opakowaniu szukając, hmmmmm u pana sprzedawcy no hmmmmm jakoś hard core :)No nie wiem jak wiekowy pan sprzedawca był :)
OdpowiedzUsuńOraz dzień dobry :)
Ależ,
Usuńwiek nie stawia ograniczeń w poszukiwaniach ;)
Wdzięk Irenki zdziałał cuda, jaja w jaju mnożąc.
hmmmm, osobiście w paletkę sprzedawcy nie zaglądałam :)
Bry ;)
Nooooo proszę, cóż znaczy doświadczenie życiowe, nawet jajo w jaju samo się rozmnoży, ale czy tylko jajka przybywało ??
UsuńAaaaaa, to nie mnie pytać.
UsuńW relacje między Irenką, a Sprzedającym się nie mieszam.
Z taktu i wychowania oczywiście. :)
Taaa jasne? Liczysz na upusty i rabaty :) Udając że nie wiesz o co chodzi albo wręcz zasłaniając swym ciałem wybieranie jaj:)
UsuńTu była sprawa dogadana, za pozwoleniem. Na czatach nikt nie stał. ;)
UsuńTo świeży temat, świeże jaja, zbyt trudno o tym tak otwarcie mówić!
;)
No tak trudno mówić o świeżych jajach, to jest faktycznie zbyt trudne :( Ale w razie gdybyś jednak chciała albo musiała o tym pogadać to nie ma sprawy :)
UsuńDziękuję, będę wiedziała gdzie jajkiem rzucić! :)
UsuńOj może niekoniecznie jajkiem ,wiesz jakoś jajek mam pod dostaetkiem więcej mi nie trrrzeba :)
UsuńKreatywności mi zabrakło, wybacz :)
UsuńCzyżby efekt przegrzanego suwaka :)
UsuńNie wiem, nie wiem...
UsuńWeź się nie mazgaj, dowiedz się i już, będziesz wiedzieć:)
UsuńNie dajesz się kobiecie nawet zawstydzić :(
UsuńJak nie daję? Zawsze kiedy kobita chce do dostaje znaczy no daję tfu no pozwalam :)
UsuńNo dobra, pomacham łapką, zakręcę tyłkiem i pójdę spytać, jak to Irenka robi?
UsuńJasne, trza korzystać z doświadczenia starszych :)
UsuńMyślałam, że ja tu rządzę! :) i moje ostatnie słowo, a zaczęłam przegrywać w przedbiegach, gaduło! ;)
UsuńOh, to Twoje zonglowanie slowami... uwielbiam!
OdpowiedzUsuńbp