Słońce zniknęło za horyzontem...
Bardzo bym chciała, ale wieczór nastał, tak czy owak, nie oglądając się na niebycie słońca.
Marząc o kąpieli w ogromie piany filmowej, napełniam wannę wrzącą cieczą, wsypuję kulki i przeróżne sole, rozpatrując dla pogłębienia efektu, nawet dolanie ludwika.
Znoszę napotkane na drodze świece, świeczuszki, wkłady do lampek, lampiony i znicze. Mozolnie zastawiam półki, deskę klozetową, krawędź wanny i obstawiam całą wolną przestrzeń. A świeczek jest tyle, że mogłabym z nich ulepić kilka nowych osób do muzeum figur woskowych.
Osiągając stan nieziemskiej równowagi osiadam na dnie wanny.
Próbuję oderwać się od spraw doczesnych - Cudowna chwila.
Problem w tym, że jedynie chwila.
Stan nirwany co prawda sprawił chwilowe przytępienie słuchu, ale od schronu dzieli mnie jedynie cienka ścianka działowa i jeszcze cieńsze drzwi.
Pukanie: ŁUP!, ŁUP!
- Chce mi się siku! - dolatuje seria Młodszego.
- Ja byłem pierwszy Głupku! – rozpoczynają się działania wojenne Dorastającego.
- Ty... w części dalszej powstrzymam się od reszty ozdobników.
PIENIĘ SIĘ ignorując zgiełk bitewny.
Strategia
- rezerwacja pisemna
- wygłuszenie drzwi
- zaopatrzenie dzieci w pampersy
No wiesz przecież, że kto ma pszczoły ten ma miód, a kto ma dzieci ten ma...A może by wrócić do czasów Dickensa i znaleźć im nisko płatną pracę przy odśnieżaniu osiedla? Miałabyś czas na relaks i ekstra kasę na świeczki...
OdpowiedzUsuńPomysł jest, tylko chwilowo śnieg spłynął przed dzieciakami.
UsuńTo pozostaje Ci pienić się MIMO wszystko!!!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPostaw im wiaderko przed drzwiami...znaczące..i udawaj głuchą.Jola W.
OdpowiedzUsuńNiedługo nie będę musiała udawać.
Usuń:)