z cyklu fakty i kity
piątek, 11 stycznia 2013
Kiedyś, gdzieś i nocą
Było z nerwem i padał deszcz...
- ale z deszczem zbytnio rozbudowana fabuła, no i ten dramatyzm sytuacyjny...
Nie jestem już w stanie tego udźwignąć! Trza było wtedy.
Z drogi!
Wsiadam do samochodu z zamysłem przeczesania nocy - znam drogę, choć gdyby ją trochę podkręcić w paintshopie nabrałaby sensu. Co z tego, że rogata? - wystarczy, że ciemna.
Obok autobus podrzuca ludźmi, jakby chciał ich wykrztusić. Popękany asfalt jak skóra i kolejny wertep był w stanie mnie zbudzić. Ktoś trąbi! W odwecie uderzam pięścią w klakson, zaznaczam obecność.
Z piskiem stawiam pieczęć przed pieszym, każdy może udeptywać chodniki, dziś nawet krawężnik jest obcy.
W głośnikach brzęczy zielony kamyk, tylko turkot gdzieś zamilkł, a może to inna poprzeczna, inny kamyk?
Splatam palce na kierownicy, mocniej. Nucąc coś na wydechu ćwiczę pasaże, a jednak w tym samym rytmie.
Na przeciw światła wkładają palce w oczy, gubię wymiar. Choć jestem w nim tylko na pozór, on jest we mnie. Już czwarta.
Tylko kawa mogłaby wybić mnie do pionu i ustawić na baczność.
Jeszcze jedna przecznica i wycieraczki zmażą noc z szyby - koniec podróży.
Nikt tej nocy nie ucierpiał, żadnych zadraśnięć, poza moją dumą, ale ona zupełnie nie związana z drogą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj Mirabelko.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dzisiaj w nocy wszystkie Twoje posty. Nie mogłam się oderwać, ale piszę dopiero teraz, bo w nocy niebyłoby to nic składnego. Naprawdę fajnie się czyta to, co piszesz. Z chcęcią będę zaglądać. Przepraszam, że tak z butami się trochę wpycham. Ale za to mam ze sobą filiżankę angielskiej herbaty. I ciasteczka. Pal licho z dietami.
Pozdrawiam.
W butach, w kapciach, jak tylko masz ochotę. Przekupiłaś mnie herbatką, a ciasteczka chętnie, ale potem, potem... :)
UsuńTwardam jak skała, przynajmniej na dziś! ;)
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam za dnia, noc niech będzie do spania! :)
Ależ Ty klimaty budujesz - pięknie, pięknie, pięknie! Czytam z zachwytem moje zaległości u Ciebie po dzisiejszym powrocie z końca Polski o trzeciej rano - już ja dobrze wiem jak światła wkładają palce do oczu, a po drodze widziałam (niestety) autobus, który dosłownie podjął próbę wykrztuszenia pasażerów w ciemną noc...
OdpowiedzUsuńWitam powróconą i dziękuję! :) Miód na moje uszy/oczy.
UsuńA trza było się szlajać po nocy i to szmat na koniec Polski?
W domu, w cieple, pod kocykiem nie lepiej by było?! ;)