Mogłabym teraz napisać, jak to Mirabelka i jej Sancho Pansa - Mżonek zgrabnie walczą z wiatrakami, ale skoro w ogromie enefzetowego obłędu i iluzji nawet pięcioletni okres wstrzymania zabiegów w szpitalu nie powoduje u pani recepcjonistki ani jednej zmarszczki, pozostaje mi jedynie wkręcić komuś skrzydło w dupę.
Lecz słowa, które przychodzą mi na myśl nie przystoją Mirabelce i nie nadają się do publikacji. Pozostaje więc rozpiąć swoje skrzydła i wzlecieć ponad to, w poszukiwaniu innej bardziej ludzkiej placówki, która wyzwoli Mirabelkę od wszechogarniającego kalectwa.
No, widzę, że pozostają Ci wyłącznie skrzydła, bo na nogę to prędko nie będziesz mogła liczyć. Głupi żart, wiem. A tak poważnie, mam nadzieję, że znajdziesz jakieś litościwe ręce, które Cię zoperują - wiara czyni cuda, więc uwierz i do roboty!!! Trzymam kciuki moooooocno!
OdpowiedzUsuńWzleć jak Ikar na skrzydłach , tylko pamiętaj ...nie za blisko śłońca , żeby Ci piórek nie upaliło. Cierpliwość tu nie pomoże cholera jasna, chyba tylko cud. A Ty wierzysz w cuda ? ....No właśnie , tak myślałam.
OdpowiedzUsuńZa dużo amerykańskich filmów się naoglądałam, bo ciśnie mi się na usta " MYŚL POZYTYWNIE" ...a garb Ci i tak urośnie. Kim jest człowiek w potrzebie ? Ściskam - Jola W.