Przecedzasz smak miast dławiąc się kromką chleba
przecznicę od wczoraj. W kieszeniach matowieje fetorem,
gdy brzęczą monety z gardeł nocnych knajp. Przemycasz okruchy,
by mogły przylgnąć do stołów brukowanych deszczem.
Z pękniętego nieba dobiega echo przekleństw
spłodzonej nocy. Wpadasz w potrzask
i odgarniasz z twarzy uśpiony sprzeciw
tocząc w kałuże cienie zmierzchu.
Przecierasz oczy, gdy szczypią oparami ulic.
Topniejesz znacząc teren wybroczynami,
by więcej bruzd nie pamiętać.
...post zainspirowany wpisem Zenzy "Miasto Świat"
Pomyślałam tak zanim jeszcze doszłam do ostatniego zdania :)
OdpowiedzUsuńO...chyba zainspirowane wpisem Zenzy :)
Miasta to nie tylko obszczane klatki schodowe.
W miastach są też małe oazy zieleni, gdzie można znaleźć ciszę pośród zgiełku.
Miasta to kawiarniane ogródki na rynkach, gdzie zawsze siedzi ktoś znajomy.
Miasta też mają rzeki, na bulwarach których można zapomnieć, gdzie się właściwie jest.
Mają swój urok i Ty sama decydujesz, gdzie chcesz się w danym momencie znaleźć, czy pośród tłumu, czy z dala od niego.
ja tam moje miasto lubię :))))
Buziaku Mirabelko :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMirabelka tak jak i ja jest punkiem i ma gdzieś małe zaciszne (dla punków "za ciasne") parki. Ale najbardziej lubimy mieć gdzieś obszczane schodowe klatki, cały ten syf i No Future. Oi oi.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst Mirabelko. Proponuje do niego taka muzę...
https://www.youtube.com/watch?v=STKYogihTio
Ależ nikt nikomu nie każe w parku siedzieć :))))) litości :)
OdpowiedzUsuńTak jak powiedziałam Ty sama/sam decydujesz, gdzie chcesz się w danym momencie znaleźć.
Możliwości są :)
różne :)
Ba! Nawet można za miasto się udać. To nie twierdza otoczona fosą.
Co z tego, że są możliwości jak my najbardziej lubimy schodowe klatki. One są nasza twierdzą broniącą dostępu do mieszkań i domów. Jak śpiewał Tymon: "Stoimy przed klatkowską, wszystko mamy na oku, Tu twarz obca się nie przemknie, my tu dbamy o spokój".
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego z naszej perspektywy miasto to niezagojone blizny, ciągle otwarte rany, to strefa wojny, a nie żadne małe kawiarenki w których siedzą Santorka z Wodeckim popijając kawkę. Żadne tam stópki dzieci topionych w fontannach. Miasto to stan umysłu - przekleństwo i wybroczyny. To wojna pomiędzy zurbanizowanym światem, a stepową wolnością naszego ducha.
ok. ok.
Usuńjuż nic nie mówię
nie krzycz tak ;)
Jest jeszcze kilka fajnych rzeczy miedzy Wodeckim a zasikana klatką. Ja tam się nie biczuję i dobrze mi z tym. De gustibus non est disputandum.... Miłej klatki schodowej życzę :)!!!
UsuńI o te rzeczy pomiędzy właśnie mi chodziło :)
UsuńDzięki Thuja :)
Nie krzyczę Juleczko. To energia z wiersza Mirabelki tak na mnie podziałała. To miasto, to wiersz mówi przeze mnie. Jest jak manifest, a ja jestem podatny. Może mnie trochę poniosło.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam jeśli myślisz, że krzyczę na Ciebie.
Sama esencja, gorzka i mocna jak najczarniejsza kawa.
OdpowiedzUsuńW nocnej odsłonie miasta wielu próbuje porzucić swoje najgorsze oblicza. Wylewają z siebie całą żółć, popijając obficie absyntem.
Najróżniejszymi detalami budujesz obraz pełen zdradzieckich zakamarków, pustych uliczek urywających się w pół oddechu, na których czai się to, przed czym wszyscy uciekamy.
Wyjątkowy wiersz.
Wiersz bardzo mi się podoba, Mirabelko! Tak trzymaj.
OdpowiedzUsuńCzytam Wasze komentarze i zbieram słowa... Ale moje słowa były już na wstępie, więc jeśli wybaczycie powstrzymam się od dalszych zwierzeń. Dziękuję za dyskusję, dziękuję za emocje, za Wasz punkt widzenia. W końcu punkt widzenia, zależy od siedzenia, czyż nie? ;) Więc o czym ja tu więcej. No może tylko tyle, że odcinam się od proponowanego kawałka przez Zenzę, daleko mi jakoś ;) No i czemu uciekła Dżej? ...żeby nie spłoszyć wystarczy zamknąć oczy.
OdpowiedzUsuńDżej uciekła bo sie trochę wystraszyła Zenzy i tego, że zaczął topić w fontannach ... ;)
Usuń:) to przez tę siekierę trzymaną w dłoniach :)sorry Dżej
UsuńDopuścić faceta do rżnięcia lasu i takie są tego efekty. Ale z drugiej strony nie chciał topić w łyżce wody, a jeno w fontannie, czyż to nie miłe z jego strony? Bo gdyby mnie poniEsło to zapewne taplałabym kogoś w kałuży ;)
Usuńw kałuży krwi na przykład :)
UsuńWidzę, że Thuję też poniesło! :)
UsuńSkąd ten punkt widzenia miasta skoro obecnie ganiasz wzrokiem mrowki po suficie? Hmm? :) :) ja tez kocham moje miasto,mialam okazje sie przekonać,że jestem "lokalna patriotka" mimo tego, iz zawsze zapieralam się,ze tak nie jest...pełne emocji,czuje nawet "zapachy",strasznie mroczne,ale pewnie takie mialo być...każdy widzi to co Chce widziec i w mieście i we...wszystkim! :* A jak Z
OdpowiedzUsuńTo nie jest punkt widzenia, to jedynie pomroczność miasta, która jest w nas, nawet jeśli w koło tylko białe miękkie ściany. ;)
UsuńA lokalny patriotyzm? - tak do niego też mogę się przyznać.
:)
No to ja jej chyba w sobie nie mam... Mam przynajmniej taką nadzieję... Hmmm a poza tym skoro to w nas to nie "czepiajmy" się miasta... :):)
UsuńCmok
A jak Z
A nie wiem dlaczego nie napisałam dotąd, że to piękny wiersz jest!... Przejmujący. Dobry.
OdpowiedzUsuń