z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

środa, 26 grudnia 2012

Kochany Pamiętniczku,

Deleguję się do pokątnego polegiwania, redukując atrakcje na wolnym ogniu. Wybacz więc, ale ta notka nie jest w stanie unieść nadmiaru świątecznych emocji.


Termometr zwyżkuje wymieniając minus na plus. Słońce śmieje się zza drzew i zamienia w wodę wszystko, co okiem sięgnąć. Zwierzyna leśna porusza się kajakami, ptactwo z parasolkami unosi lekki wietrzyk. Mżonek buduje wały przeciwpowodziowe z błotka, igliwia i mchu, a Mirabelka osusza zielony domek ogniem z kominka.

Albo tak…

W kominku się tli. Dziadek Jaś zajada karpika. Babcia Najświętsza zalicza popołudniową drzemkę. Mżonek odsypia wczorajszy wieczór u Gospodarzy. Dzieciaki rozeszły się zajmując same sobą. A aktualny natłok atrakcji zobojętnił zupełnie Mirabelkę na pisanie bloga.

Właściwie tak…

Ponieważ las nie współpracuje z operatorem sieci i gnie się zupełnie pod innym kątem, przedarcie się do cyfrowego świata wydaje się rzeczą poniekąd niemożliwą.

Te kilka literek jest dla potwierdzenia, że Mirabelka jeszcze żyje, nie przejadła się i nie trafiła na oddział gastryczny.

2 komentarze:

  1. ...ani gastryczy, ani psychiatryczny ( dzięki Bogu).
    Po przedświątecznym przepracowaniu i świątecznym
    świętowaniu...więc i leniuchowaniu, wrócić do równowagi to nie lada wyczyn. Właśnie usiłuję, więc wiem o czym mówię. Oj, znowu kupa roboty przed nami. Sukcesów życzę- Jola W.

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)