z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

sobota, 5 stycznia 2013

Ale Zonk !

Wczorajszego wieczora rozkręciłam imprezę. A ponieważ z zaistniałej sytuacji nie chciałam robić wielkiego Halo! (no sami rozumiecie?), to moja domówka była dla familii, w chacie i przebiegała w nieprzyzwoicie grzecznej i miłej atmosferze.
Babcia Najświętsza podejrzewając, że zostawię wszystkich na głodzie, upiekła zaradczo szarlotkę i przywiozła do wystrzelenia szampana. Mżonek do biesiadowania podłożył jakieś ciasta z cukierni i tort (a ja nawet nożyka nie oblizałam i duma mnie rozpiera). Zakupił świeczki w detalu czyli sztuk dwie, bo w hurtowych ilościach to i tak nigdzie nie było. A potem pomylił ich kolejność. Nie uwierzyłam słowom, że od zera się nie zaczyna. Nie podejrzewam go też o premedytację z zamianą cyfr, ale stwierdziłam, że Mżonek to zwyczajna Gapa.

Pomyślałam życzenie, zdmuchnęłam czterdziestkę i od razu poczułam się młodsza.

No i teraz kwiatki wyglądają sobie i pachną, biżuteria prawdziwa i ta mniej prawdziwa błyszczy, biała dostojna nowa waza na barszczyk, albo inny żurek dumnie czeka świąt, a kosmetyki mają relaks, za to jeden z prezentów się dymi.

- Tak, dymi! - powtórzę, bo podkreślam.

Ten ostatni dymiący się prezent, prawdopodobnie dodatkowo za specjalne zasługi, jest od nikogo innego, jak od mojego rodzonego Dorastającego.
Biedak przeznaczył na prezent dla mnie, ciężko zarobioną mikołajową kasę i to jeszcze niemałą. Cieszyłam się ze łzami w oczach, a duszy się szlochało!
(jeśli oglądaliście kiedyś animę japońską, to spróbujcie sobie wyobrazić o czym ja mówię).

- I ty Brutusie przeciwko mnie? - wzruszona podziękowałam.

No i teraz naruszę troszkę swoją prywatność i zdradzę Wam, że kiedyś taki jeden Mendyk wpisał mi w kartę pacjenta – Nikotynizm!
No jedna mała paczuszka, czasem dwie puszczane z dymem, a on od razu z grubej rury i tak brzydko. Ale to nie był chyba dobry Mendyk?


Powracając do wypadków dnia poprzedniego, czyniąc analizę ryzyka, stosując działania zaradcze, biorę czynny udział, trochę jeszcze wbrew swojej woli, w rzucaniu palenia.
Nie bardzo podoba mi się aparycja tego e’czegoś, ale powiem Wam, że wielkiej tragedii nie ma. Chwilowo przyssana jestem prawie na stałe i puszczam bezkarnie e’dymki na lewo i prawo.

I wiecie co? Chyba zupełnie straciłam wczoraj przytomność, albo byłam tak odurzona tlenem, że zapomniałam odpalić urodzinowego szampana i on nadal chłodzi się na balkonie.
A może chciał poczekać, co jeszcze ciekawego się zdarzy?

Tylko, że to już będzie zupełnie inna historia.

5 komentarzy:

  1. Mnie dziecko zarzuciło, że go nie kocham, skoro opuszczam jego łóżko szpitalne (wtedy właśnie tam przebywał), żeby sobie zapalić. Wyszłam w ciemny marcowy wieczór siąpiący deszczem marznącym i nigdy więcej nie zapaliłam. Pomyślałam, że te matki, które widziałam na onkologii dziecięcej nie tylko rzuciłyby palenie, ale odcięłyby sobie członki,żeby uratować swoje dziecko, a ja je opuszczam (szczęśliwie niegroźnie chore), żeby na mrozie postrzelać sobie z pęcherzyków płucnych. Chociaż paliłam 25 dziennie, nie tknęłam więcej papierosa. Było to 16 lat temu. Kiedy ktoś pyta mnie o największy sukces życiowy - zawsze mówię, że rzucenie palenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, Thuja wielki szacun. Moja mama paliła całe swoje życie, najlepsze alibi miała gdy zmarł mój brat...wtedy już w ogóle nie jadła, a tylko i wyłącznie paliła . Skończyło się paskudnym raczyskiem płuc z przerzutami do mózgu. Powiem może okrutnie, że na szczęście te przerzuty właśnie tam bo powoli wyłączało to czynności życiowe i nie pozwoliło na ogromne cierpienie. Przepraszam Mirabelko, że zamiast serdecznych życzeń poruszam taki temat, ale nie po to żeby Cię postraszyć. Śmierć mamy jest jeszcze zbyt świeża i bardzo boli, a tato jeszcze 2 dni przed śmiercią sam zapalałam jej papierosa i go jej trzymał, bo była zbyt słaba. Bądź kochanie silna i rzuć to w cholerę, jesteś warta tego żeby sobie darować kilka lat szczęśliwego życia więcej, warto...dla kogoś....? Tak, przede wszystkim dla siebie, zrób sobie taki prezent...trzymam paluchy i sciskam serdecznie - Jola W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny za słowa, musi się udać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpalisz szampana jak na stałe rzucisz palenie, będzie co świętować na pewno, trzymam kciuki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie powinno się dziękować ;) co by nie zapeszyć.
      Ale kciuki trzymaj i to mocno. :)

      Usuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)