Zwątpiłam czy w ogóle nastał dzień.
Polska Złota Jesień, a jaka przereklamowana.
Jako przedstawicielka fauny, pobudzam do życia podstawowe funkcje, rozcieram pierwsze odmrożenia.
Lekce sobie ważę czosnek, tran, actimel i kultury rozterek.
Obywatel piszczy(k) i nastał ciąg dalszy.
- Będą bańki!
I nie myślcie, że puszczane nosem.
Uśmiałam się, a komu te bańki? Jak zaczęłaś to dokończ. Nie można tak nieodpowiedzialnie pisać, co Ci ślina na język...kurczę, jaka ślina...paluchy w klawiaturę ... No i...czekam i pozdrawiam-Jola W.
OdpowiedzUsuńBańki postawiłam Młodszemu, Dorastającemu, a Młodszy mnie...prawie profesjonalnie. Teraz bańki to łatwizna. Nie straszą ogniem nad plecami.
UsuńChoć wydaje mi się, że kiedyś tamte bańki były bardziej skuteczne, może ten szamański obrzęd i klimat dawał większe szanse na ozdrowienie? ;)