z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

piątek, 23 listopada 2012

PRAWIE O ŚWICIE

Rano wpadli rodzice, bo byłam na ich trasie do lekarza. Potem mieli w planach zakupy w pobliskim Realu.
W sumie ostatnio nie bywam w tym markiecie, bo zaprzyjaźniłam się mocno z owadem takim jak Biedronka. Jednak wizja nieofoliowanego sera żółtego i wędliny na wagę, była mocno kusząca.
No i podła córka, co by dupki z domu nie ruszać, złożyła zlecenie.
A, że rodzice nakryli mnie z rana jeszcze w ciepłej pidżamce, no to oczywiste, że liczyłam na to, iż okulary mieli odpowiednio zaparowane.
Więc, gdy Oni za drzwi, ja za szmatę i heja! odgruzowywać co tylko się dało i co łatwo wpaść mogło w ich (szczególnie Babci Najświętszej) wysublimowane oko.
Tak się sprężyłam, że starczyłoby czasu zrobić krótki, bo krótki, ale szalik na drutach.
Po rozprężeniu, gdy tylko wrócili, zjedlimy wspólne, świeże, rodzinne śniadanko.
Wspólne, ponieważ Młodszy z powodu wiecznego ostatnio choróbska zasiedla się w domu, a i Dorastający ma przez święto szkolne, wolne od tejże szkoły - fakt z Faktów, jedynie Mżonka nie było, ale to ostatnio rzecz oczywista, w końcu skoro mój Mżonek jest z zawodu Derektorem, to się samo rozumie przez sie, że w rozjazdach.
I powiem Wam, że w odgłosach mlaskania Piękna to była Chwila.
I nie ważne, że mój ślicznie odkurzony dywan mógłby teraz robić za stołówkę dla sporego stadka kaczek, że w kuchni pogrom okrutny, że zmywarka się skurczyła, od tego ciągłego zmywania.
Nic to! Obraz się namalował.
Ja nie wiem co autor miał na myśli, ale tak jakoś mi się skojarzyło - "Śniadanie na trawie" Édouarda Maneta.

2 komentarze:

  1. Odwiedzinki rodzinki, katastrofa ale i przyjemność....? Ściskam serdecznie-Jola W.

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)