z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

piątek, 25 stycznia 2013

mediacje

Walenie w drzwi. Otwieram z pewnością, że naszedł mnie ksiądz po kolędzie.
Ale nic bardziej mylnego, to sąsiadka Irenka (78 l) obrusza łomotem moje drzwi w zawiasach, no i jeszcze łka przy tym jak dziecko, chcąc zapewne podzielić się ze mną jakąś dobrą nowiną.

- Mirabelka ratuj! – wykrzyczała s. Irenka, wylewając rozpacz za mój kołnierz, a całą resztę na korytarz.
- Mój Boże, co się stało? – dopytuję, przerażona ogromem tej całej rozpaczy.
- Oni mnie do reszty okradną! – optymistycznie odparła s. Irenka, przytrzymując się ocalałej futryny.

Rodzą mi się w głowie setki pytań z rodzaju tendencyjnych. Ale nie ma czasu na pytania, bo sąsiadka Irenka łapie mnie za nadgarstek i wyszarpuje ze schronu na korytarz. A czyni to z takim rozmachem, że o mało nie wpadam prosto w otwarte drzwi windy.

- Będziesz moim mediatorem! – oznajmia s. Irenka bez ogródek.
- Ale kto, co, po co…? – no i wszystkie tym podobne pytania pozostały bez odpowiedzi, bo sąsiadka Irenka rusza do natarcia.
- To jest pan Administrator – przedstawiła mi Pana sąsiadka Irenka, wkładając moją rękę prosto w jego łapę.
- Witam Pana! – przywitałam skromnie, aczkolwiek atmosfera już na wstępie wyglądała na dość skwaszoną.

Okazało się bowiem, że w rozliczeniu za wodę, ku niezadowoleniu drogiej sąsiadki Irenki, administracja nie sypnęła groszem, tylko chce ją jeszcze wyszczypać na całe sześćdziesiąt złotych.
No i chodzi o to, że jak to, dlaczego to tak, i czemu to ją, skoro ona sama i dlaczego tak dużo? Ale kolega Administrator, co to go żem właśnie poznała, zupełnie nie słucha argumentów mojej koleżanki Irenki. No i ratunku, pomocy i takie tam!

Traktując o zjawisku zaproponowałam, co by koleżanka Irenka wydobyła dokument spoczywający w domowych archiwach, a mówiący o stanie poprzednim odbiegającym od stanu bieżącego zużycia płynów. I co by Pan A. wyjaśnił jak to możliwe, że na tym papierze wielkimi bukwami stoi, że w domowej łazience koleżanka I. tak drastycznie właśnie tych płynów nadużywa.

Doszliśmy gładko do wniosku, że faktycznie jak na jedną osobę, która to zapewnia, że myje się jedynie w misce wody, w tej misce potem zmywa naczynia, spłukuje sedes i tylko rodzina robi pranie, a nie tak jak u mnie, że pranie kręci się w bębnie maszyny losującej na okrągło, to sprawy zaszły za daleko i nie ma odwrotu, sytuację na korzyść pokrzywdzonej rozwiązać należy.

W istocie sratatata, rachunek zapłacić i tak trzeba, bo komputer się nie myli i słupki dodawać umie, a myli to się zapewne Pani Irenka i ja.
Na co Pan A, usłyszał, że może i jest ona łobuzicą, ale rzeczony dokument, to może sobie teraz wsadzić i zapewniam, że nie była to kieszeń.
Ponieważ dałam się również porwać w cały ten wir akcji, motywem z zastraszaniem wydusiłam wymianę liczników na model nowszej generacji, a przynajmniej taki, co przy pobraniu litra nie będzie nadpisywał w zeszyt dziesięciu.
Pożegnałyśmy Pana Administratora dość ozięble.
A sąsiadka Irenka obiecała, że po wymianie liczników, to będzie u mnie w misce nogi moczyła, co by zachować twarz, jak się okaże, że ponownie na zegarach prędkość przekracza.

6 komentarzy:

  1. A może sprawdź, Mirabelko, czy w paniirenkowej muszli nie ciurka cieniutki strumyczek wody non-stop, do czego słabszy już słuch właścicielki z czasem się przyzwyczaił... A jak już będziesz obskocz wszystkie pozostałe uszczelki. Starsi ludzie wiedzą, że "ziarnko do ziarnka", ale nie przekładają tego na "kropla do kropli"... A swoją drogą, jak dobrze, że Pani Irenka ma Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thuja od tego zaczęłam!
      Ni kropla nie umknie mojej uwadze. ;)

      Usuń
  2. Ziarnko do ziarnka a zbierze się miarka, kropla do kropli...administrator się utopi...dupa nie rym, cholercia...moja wena się utopiła w odczytach Pani Irenki. Ja wiem z doświadczenia że jak oszczędzam wodę czy ciepło, to na psu budę . A gdy żyję i używam spokojnie, to mam zwroty i nijak wyliczyć się tego nie da. Niech Pani Irenka używa " suchego szamponu" , papierowych talerzyków,
    mokrych chusteczek z drogerii i pewnie drgnie ? Kupa w szalecie miejskim ?
    Nie ma rady i tak trzeba płacić...ciężkie życie- buziaczki - Jola W.

    OdpowiedzUsuń
  3. W centrach handlowych płacić nie trzeba, a jak ktoś ma krótkie to i włosy zdąży umyć i wysuszyć pod wyjcem do rąk - to mogłyby być rady dla Pani Irenki(Mirabelce w tej sytuacji wystarczyłby jeden zielony ręcznik z dozownika). Przy dużych ograniczeniach człowiek staje się zdecydowanie bardziej kreatywny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może się wykorzysta :) podoba mi się Twoja pomysłowość.

      Usuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)