Samochód potoczył się razem z nim, w nim moje czarne rękawiczki, a ja zacieram ręce i szykuję się na długi spacer w dwie strony. Może to desperacja, ale gdzie jesteś cholerna Wiosno?
I czemu sikając przy otwartych drzwiach nie potrafię dostrzec koloru nieba? Przed wyjściem mam w planach zerwać w końcu starą fototapetę z okna i przemalować nudny biały na jakiś inny kolor - żółty, a może zielony?
– Ależ Wiosno, rozumiem, że to Twoja działka, przecież do Ciebie nic nie mam!
Tylko pamiętaj, teraz kolej na mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)