z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

niedziela, 16 czerwca 2013

Na bociana po kolana.

Nikt nie stanął razem z moim krokiem, właściwie wszyscy biegną do przodu, bawią się, jak ona. W tych krótkich spodenkach w kratkę, nogi na przemian, kolana wysoko, widziałam ją, z balkonu. Z balkonu widać słońce i krawężniki, pod które trzeba podbić rower, niekoniecznie należy z niego schodzić, dzieciaki to potrafią, śmieją się. O, ta z wózkiem pójdzie do parku, za nią chyba jej, bo na twarzy ma uśmiech tacierzyński. Odwracając się coś widzą za drzewem. Ale co tam właściwie jest? Nie widzę z balkonu, zbyt wysoko, może zbyt w bok. Zasłania mi to pieprzone lato, żeby to jesień była, to tylko deszcz odbijałby się w moich oczach, a tak, to nieważne. I raz i dwa, i przytrzymaj, do dziesięciu. I jeszcze raz od nowa, kur*a boli, nie dam rady! Ale jeszcze raz i dwa i przytrzymaj. Dość, mam dość, ale może tylko jeszcze jeden raz, ostatni. Więc raz i dwa, ale nie, nie, nie! To nie tak, nie uda się, przecież opór, więc od nowa. Próbując wystawić się na kolejną próbę, nadal wystawiam się na margines, za którym wszystko zbyt daleko, zbyt wysoko, zbyt nisko. Nieosiągalne stają się pierdoły, doniesienie kawy do łóżka, gdzie kubek w połowie pełny okazuje się w połowie pusty, bo mleko z tej kawy co się wylało na podłogę ściele się swoim szlakiem, a ja ścielę się w poduchach. Koniecznie z nogą w górze, to nie spuchnie, nie zsinieje jak przed chwilą. Jak zakotwiczę się na chwilę w kuchni nic mi się nie stanie. Przecież sama zrobię, potrafię, nie jestem kaleką. Umiem stać, w jednym miejscu, umiem. Tylko żeby pięć minut, nie więcej, bo dupa zrobiła się zbyt ciężka i przysiada, makaron w pięć minut ugotuję, ale na bociana dłużej nie dam rady, nie odleję. Jak one tak mogą na jednej nodze i to z góry? A przecież też jakieś takie wygięte mają te swoje kolana. Coś tendencję mam zniżkową.

6 komentarzy:

  1. ...a bo by się chciało już teraz, natychmiast. Trzeba więcej cierpliwości i ćwiczeń...

    ...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mirabelko moja droga, ja sądzę, że jesteś dzielna. Przecie,z się nie poddajesz i próbujesz, ugotowanie makaronu to już sukces, a kawa bez mleka też może być. Trzymaj się i nie PODDAWAJ NIGDY, ja wiem, że jeszcze troszkę, i będziesz biegać w spodenkach w kratkę. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chce się wymądrzać, ale z tego co wiem rehabilitacja to długotrwały i bolesny proces.
    Ale wiem że dasz radę, bo bardo chcesz :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko mnie się coś ta cierpliwość kończy i łapie mnie deprecha jak nic :(

      Usuń
  4. Kto jak kto, ale TY dasz radę! Pomyśl, że to sytuacja PRZEJŚCIOWA!!!

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)