z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

wtorek, 16 lipca 2013

Wielki brat patrzy

Mirabelka z bębnem maszyny piorącej oswaja się od jakiegoś czasu, ale nie była jeszcze za pan brat z bębnem maszyny losującej Instytucji o niebo wyższej niż lokalowa łazienka . Spłynęło jednak i na nią to wielkie szczęście, gdy z ręki Postmana, ukochanego poniekąd przez Viruska, otrzymała tajemnicze Zawiadomienie i nie był to wynik Pierwszej edycji Wielkiej Loterii Reader’s Digest, nic z tych rzeczy.

„Informujemy Panią, że w wyniku losowania mamy zaszczyt skierować Panią na badania, które przeprowadzi lekarz orzecznik Zakładu Wielki Brat. Prosimy o zgłoszenie się niezwłocznie tj. 16.07.2013 o godz. 12:00 w hacjendzie Wielkiego Brata pokój 143.
Na badania prosimy zabrać: dowód osobisty oraz dokumentację medyczną, w szczególności zaświadczenia, orzeczenia i opinie lekarskie, karty informacyjne z leczenia szpitalnego, inne dokumenty medyczne o podobnym charakterze i przeznaczeniu.
(oraz używaną ortezę koniecznie z homologacją, dwie kule Typu „Niewypieprzsię” z aktualnym przeglądem, zestaw przepranych gazików i szwy jeśli zostały w Pani posiadaniu).
Wielki Brat informuje, że w razie uniemożliwienia badania, zaświadczenie lekarskie o czasowej niezdolności do pracy Seria XYZ Nr 1234567890 utraci ważność i w takim przypadku Wielki Brat wyda decyzję o braku do zasiłku oraz o jego zwrocie”

- Zobacz, a to dranie! – rozrzucając gromy w koło, trafiając przypadkowo również w Mżonka, Mirabelka wyraziła swoją ogromną radość z wyniku losowania. – Kombinują jak mi zabrać te całe pincet złotych. Po moim trupie! – oznajmiła złowieszczo i rozpoczęła działania.

Zadzwoniła na oddział Rehabilitacji odwołać jutrzejszą wizytę. Pani podziękowała za odwołanie tejże, informując Mirabelkę, że wizyta przepada nieodwołalnie.
- No skoro wybiera Pani jakieś tam papierki, nie zdrowie, to już Pani sprawa – oznajmiła Recepcja Rehabilitacyjna.

Mirabelka rozpoczęła poszukiwania wszystkich gromadzonych od czterech miesięcy dokumentów. Ponieważ zebrała całkiem pokaźny pliczek, do kserowania zatrudniła Dorastającego. Gdy zużyli już całą ryzę papieru, popakowali wszystko do odpowiednich biurowych kondomów i upchali do Mirabelkowego naramiennego wora.

Nadszedł dzień zero.

- Dzień dobry, kto z Państwa ostatni? – skierowała swoje pytanie w stronę tłumu przyklejonego wzrokiem do drzwi pokoju 143.

- Tu się wchodzi na godzinę – oznajmiła kobieta w zaawansowanej ciąży.

Mirabelka, która stawiła się godzinę przed czasem, jęknęła z podziwem co do organizacji placówki i zasiadła posłusznie w oczekiwaniu na jedynym wolnym miejscu.

- Teraz ja! – zerwał się na dwie kule pacjent, odrywając również skaj z siedzenia.

- A na którą ten Pan był? - wyszeptała Mirabelka do kobiety w gorsecie kończącej rozwiązywać 200 Krzyżówek Panoramicznych.

- Na 9:00 - odpowiedziała kobieta zawieszona na ostatnim haśle w krzyżówce.

W tym momencie (na szczęście) zza rogu wyłonił się ochroniarz, trzymając dłoń na paralizatorze i przemaszerował dumnie przed oczami Mirabelki.

Po trzech godzinach.

- Dzień dobry – Mirabelka ukłoniła się w pas plecom monitora.

- Hyyyy... – chrząknął głos zza komputera – Dowód i dokumenty.

Mirabelka ułożyła zgrabny słupek na biurku.

- A mnie to po co? – oburzył się głos altem, jakby płci żeńskiej, czego nie można było wnieść po facjacie wyłaniającej się na chwilę zza monitora. Dokumenty rozsypały się po całym biurku. – Ostatni wypis, proszzzzę – zwróciła się kulturalnie do Mirabelki.

Mirabelka przekopała papierzyska i na szczęście dość szybko trafiła na proszony wypis.

- To Pani ma to zwolnienie ze szpitala po operacji! Aaaaa, to jest zasadność zwolnienia – zreflektował się lekarz orzecznik, stawiając pieczęć na karcie terminowego przybycia – Ale Pani pokaże jeszcze tę nogę.

Prawdopodobnie w tym momencie rozpoczęło się badanie lekarskie, ale Mirabelka nie posiadała żadnej specjalizacji, żeby to potwierdzić. Podwinęła więc kieckę obnażając kolano.

- Może ją Pani zgiąć, wyprostować? – zadała pytania Orzecznik nie odrywając się od klawiatury komputera.

- Niecałkiem prostuję, ale już sporo zginam – odpowiedziała Mirabelka, dumna z wkładu jaki włożyła w rehabilitację kończyny.

- Pani pokaże! – i facjata orzecznika wymknęła się spod kontroli monitora zerkając na kolano Mirabelki. – Faktycznie się nie prostuje, ale 100 stopni zgina – światełko kątownika w oku lekarza zapaliło się na chwilę.

Zdziwienie Mirabelki nad cudownym ozdrowieniem jej kończyny napotkało wzrok Pani/Pana orzecznik.

- No może 92 stopnie? – kątownik w oku lekarza dostroił się widocznie z opóźnieniem.

– Do następnego razu! – pożegnał Mirabelkę lekarz.

- Do następnego losowania Wielki Bracie – pomyślała Mirabelka opuszczając tajemniczy pokój 143.

9 komentarzy:

  1. A tak naprawdę to ile zgina co? ;)
    Nie cierpię tej biurokracji, w medycynie też.
    Ja wczoraj walczyłam z bankiem. Żeby w roku 2013 można było zamknąć rachunek tylko w tym oddziale banku, w którym się go otwierało??? Bo nie mają wzoru podpisu???
    A skanery, a komputery??? Masakra!!!
    Pozdrawiam Mirabelko i życzę większego kąta......zginania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...w bankach to oni tak specjalnie robią, bo może a jednak klient zostanie. Rodziciel to przerabiał...

      Usuń
    2. Julka no toś mnie zmartwiła, bo niedawno otrzymałam pismo, że zamknięto oddział w którym to właśnie otwierałam konto. Zastępczo podano jakiś adres, ale nawet nie znajduje się on na moim Dżi Pi Esie. ;)

      A co do kąta, to 90 stopni max. A te 92 stopnie to Pani orzecznik serio na oko wymierzyła, Parsknęłam śmiechem jej w gębę! :)
      Ciekawe czy mają jakieś rubryczki na odnotowanie zachowania pacjenta? Ale teraz wiem, po co ten ochroniarz, patrolujący korytarz co chwilę. ;)

      Usuń
    3. No to masz przesrane z tym bankiem :)))
      Chyba że bank bardziej cywilizowany się okaże niż ten mój :)
      Życzę powodzenia i duuuuuuużo cierpliwości :**
      A ochroniarz co...jakby co pomoże zgiąć kolano o brakujące stopnie? :P
      Uzdrowiciel taki może :)))

      Usuń
    4. A nie!
      Ochrona potrzebna, żeby ktoś się przypadkiem nie wkur*** i nie rzucił im do gardła! ;)
      :)

      Usuń
  2. ...przerabiałem Wielkiego Brata parę razy i stwierdzam jedno - śmiech na sali. Komu chcą do dają, komu nie to zabierają i nie ważne jest czy chory jest naprawdę chory, ot koło fortuny. Chociaż za tak marną kasę fortuną bym tego nie nazwał...

    ...trzymaj się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co się zorientowałam, to nie ważne, czy kobieta jest w ciąży i staje z widocznym dowodem, no bo przecież nikt jej nie bada w tym pożal się Boże gabineciku,
      a i nie wierzę że orzecznik jest ortopedą, ginekologiem, neurologiem, kardiologiem i okulistą, bo takie przypadki właśnie siedziały pod tym jednym gabinetem,
      Ważne, żeby wyrwać ostatni grosz jaki może został ci na życie. Trzeba przecież kupić np nową sofę do gabinetu Wielkiego Brata. Nie człowiek się liczy, liczą się pieniądze.

      Usuń
  3. Orzecznik JEST ginekologiem, okulista, ortopeda i wszystkim do kupy w jednym ciele. To BUK, wladca zycia i smierci, cudotworca, ktory jednym rzutem oka sprawia, ze zdrowiejesz. Tylko... jak w takich warunkach chorowac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie współczuję orzecznikom Wielkiego Brata. Widocznie w zakresie obowiązków mają wpisane, że muszą być niekulturalni, wredni, złośliwi i niekompetentni. Nie ujmując tym, którzy jeszcze zachowali człowieczeństwo.
      A receptą jest nie chorować!

      Usuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)