- Musimy kupić książki dla chłopaków do szkoły – zreflektowała się w porę Mirabelka – za dwa tygodnie rozpoczęcie roku.
- A możemy kupić w październiku? – po analizie winien-nie ma, rzucił pytaniem retorycznym wprost pod nogi Mirabelki domowy księgowy Mżonek - Teraz nie bardzo mamy na to kasę.
- Właściwie możemy w ogóle nie kupować! – Mirabelka wyprowadziła cios sierpowy, by po chwili opuścić gardę - To pożycz od kogoś maszynę do pisania, ja pożyczę książki i je wszystkie poprzepisuję. Kurcze! na pierwszy rzut oka może i pomysł wydaje się dobry, ale to w sumie jak kopanie dołów srebrną łyżeczką do kawy, no i do września mogłabym się i tak nie wyrobić – padła na deski Mirabelka i ześlizgując się do wykopanego przez siebie dołu zadała sobie pierwszy cios w głowę.
- A może sprzedamy po nerce? – ni stąd ni zowąd wyjechał Mżonek i rozejrzał się po kuchni w poszukiwania skalpela, ale trafiając wzrokiem na nożyk do obierania ziemniaków wzdrygnął się i zaczął wdrażać wizję ze srebrną łyżeczką do kawy.
- Nerki to my sobie spokojnie filtrujmy i zostawmy na czarna godzinę – odpowiedziała Mirabelka zamyślając się przyszłościowo i pociągnęła głębszy łyk złocistego utrwalacza.
- To może jakieś inne organy? – w poszukiwaniu odpowiednich rozejrzał się po sobie Mżonek, a po Mirabelce właściwie tylko prześlizgnął się wzrokiem.
- Chyba organki – prychnęła utrwalaczem Mirabelka, a stróżka złocistego płynu ściekła melodyjnie z kącika jej ust dla potwierdzenia nieprzydatności do spożycia.
- Ty myślisz, że w ogóle coś się nadaje? – po oględzinach wstępnych zasępił się Mżonek.
- A wiesz, moglibyśmy dać ogłoszenie, że sprzedamy dziewictwo – olśniło Mirabelkę.
- Czyje?
- No przecież, że nie Twoje, no moje - odpowiedziała Mirabelka dumna, że w ogóle może posiadać coś wartościowego do zhandlowania.
- Nie jestem jednak pewien, czy w przedbiegach nie zdyskwalifikuje Cię fakt posiadania dwójki dzieci – odpowiedział Mżonek i zamyślił się nad wartością bądź co bądź wątpliwego już towaru*.
- To tak walczysz o cnotę żony? – zregenerowała się w dwie sekundy Mirabelka – Sprzedałbyś mnie na bazarze, gdyby nie fakt, że towar jest używany! – i sfochowała się na dobre.
- Kochanie, ale przecież to był Twój pomysł! – próbował ratować sytuację Mżonek, ale patrząc na piorunującą Mirabelkę, wszystkie jego argumenty pochowały się w głąb po kieszeniach – No dobrze, pójdziemy do Antykwariatu - poszedł na kompromis Mżonek.
Miejmy nadzieję, że po książki, bo jeśli nie, to chyba trzeba będzie zacząć coś łatać**, albo Mirabelka popadnie w kolejną rozsypkę.
*wątpliwego już towaru - w tym przypadku chodzi tu wyłącznie o cnotę, proszę nie mieszać w to dzieci, bo ten towar jest akurat wysokiej jakości :)
**łatać - oczywiście chodzi o dziurę, ale w budżecie domowym ;)
no...
OdpowiedzUsuńalbo ksiazki, albo browar.
Ja nie mam wątpliwości :P:P
Książki Młodej zamówiłam już w czerwcu, w związku z czem pozostaje mi tylko problem braku tornistra ;)
(który to jak sie okazuje kosztuje więcej, niż książki....:P)
Oj łyczek jeden, to jakby w zamienniku tylko broszurka. ;)
UsuńJa zawsze na ostatnią chwilę, bo nigdy kasy dość...aaaaa no i plecak na książki też mamy do kupienia, zeszłoroczny się rozsypał przecież. Echhhh...
Może by jednak, tak se myślę, dzieciąteczka posprzedawać ...
Usuńzysk będzie, a strat nie bedzie już miał kto generować :P:P
Taaaaa, sprzedam na pchlim targu, a kto mi potem piwo/wodę na starość poda?
Usuń;)
No , do Antykwariatu to myślałam że z tą Twoją cnotą ... aaaa ... tam tylko książki ? Dawno dawno temu , gdy ktoś chciał coś sprzedać starego ( za przeproszeniem ) i wartościowego ( bez przeproszenia) to szedł do tzw. DESY . Ale wiesz , pomyślałam że moja jest starsza to może dostaniecie lepszą cenę ? Tak , poświęcę moją niebyłą cnotę na książki dla Twoich dzieci , a co mi tam . A na co mi " ona" ... ściskam - Jola W.
OdpowiedzUsuńI to się nazywa poświęcenie dla sprawy! :)))) hahaha
UsuńNormalnie kocham Cię Jolka, ale seksu nie będzie! ;P Trzeba teraz zadbać o Twój cenny towar. ;)
Zrobić brazylijski czy zostawić naturalny ? (hi,hi) ... też bym nie ruszała , jeszcze się rozpadnie ... jak to zabytek ... Jola W.
OdpowiedzUsuńJaciekrece! O czym Ty tu piszesz??? Bede musiala pomyslec o zregenerowniu, przyda sie na starosc jak znalazl.
OdpowiedzUsuńZamiast nerki.
O cenach książek i dostępności domowego budżetu ;P,
Usuńa że przy okazji troszkę bredzę to już insza inszość.
Mirabelka tak ma, to chyba wiadome nie od dziś ;)
Czyli o tym wszystkim smutnym co można przerobić na żart.
No ale z drugiej strony sama powiedziałaś, że na starość przyda się jak znalazł. Same wiemy jak to z emeryturami jest. ;P
Hmm, ciekawe, czy faktycznie by sprzedał... :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że ja mam już to z głowy! A ceny książek i coroczne przygotowanie do szkoły dwójki dzieci pamiętam jeszcze bardzo dobrze. :)
Myślę, że jednak Mirabelka by się nie zdecydowała ;) Ale pogadać nie szkodzi i opinię Mżonka poznać można.
UsuńNo ja nadal walczę i jeszcze troszkę powalczę...
:)
Ku wielkiej rozpaczy na myśl o końcu lata i wakacji których w tym roku nie doświadczę moja trójca postanowiła rozłożyć mnie na łopatki.
OdpowiedzUsuńW zeszłym tygodniu oznajmili, że tak długie wakacje są bez sensu (wprowadzając mnie w kolejne osłupienie)bo człowiek (mały-młody) to musi się wielce natrudzić żeby się nie nudzić co innego dorosły, ten to ma życie zorganizowane: dwa tygodnie urlopu a potem praca, praca, praca i nie ma chwili na nudę.
Postanowiłam więc abyśmy zamienili się rolami i ...... i nie było już chętnych :0)
A o książkach pomyślę za tydzień
Uściski KG+4
Ech...ja bym się z nimi też chętnie zamieniła :)
UsuńŚciski :)
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. czy Mżonek chciał sprzedać Twoje dziewictwo w antykwariacie?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak kupić podręczniki, no ale kto by za Wami Mężczyznami nadążył. ;)
Usuńi co, kogo w końcu zastawiliście w antykwariacie bom ciekawa. może i ja kiedyś skorzystam z pomysłu :)))
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że jest to pytanie tendencyjne. ;)))
UsuńMirabell , ale wzbudziłyśmy ciekawość , hura hura . Każdy pomysł jest dobry , żeby pomóc i do tego się pośmiać . Wyszła tragikomedia - buziaczki - Jola W.
OdpowiedzUsuń...i pomyśleć że na studiach mianem książek określa się właśnie alkohol, to może dzieci od razu dać na studia, a mogę jako brać studencka sama się o książki postara ^^...
OdpowiedzUsuń...myślę, że mają jeszcze czas, niech zostaną na razie przy wersji papierowej... ;)
UsuńA moze legia cudzoziemska zaplacilaby dobrze za meza....
OdpowiedzUsuńA myślisz, że przelewaliby jego comiesięczny żołd na moje konto?
Usuń