z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

środa, 11 września 2013

Na kolana, biegiem marsz!

Mirabelka odbiera Młodszego ze szkoły. Jej oczom ukazuje się obraz nędzy i rozpaczy.

- Czy Ty mi możesz powiedzieć, czy miałeś lekcje w szkole, czy byłeś w lesie na malinach? – zagaiła Młodszego gajowy Mirabelka.

- Noooo, w szkole – odpowiedział Młodszy przyglądając się uważnie matce, która nabrała na twarzy zielonych barw maskujących.

- A możesz mi wytłumaczyć, czemu Ty masz czerwone spodnie na kolanach i całe czerwone łokcie? – dalej wierciła dziurę w brzuchu syna.

- Bo miałem W-f na boisku – odpowiedział.

- Przecież miałeś strój do przebrania – krótka retrospekcja i jest już pewna, że miał.

- No ale Pani powiedziała, że może padać, więc mamy się nie przebierać – tłumaczył siebie i zatroskaną Panią Młodszy.

- No dobrze, wszystko rozumiem. Ale czemu Ty masz czerwone kolana? – ciekawość nie dawała jej spokoju.

- Bo Pani wymyśliła takie ćwiczenia, że chodziliśmy po boisku do kosza na kolanach, a wcześniej padał deszcz i było mokro, dlatego wszyscy byliśmy brudni – jednym tchem zdał wyczerpującą relację Młodszy.

- Taaaaaa…ćwiczenia…

No i niech ktoś Jej powie, czemu to miało służyć?
Jeszcze te łokcie mogłaby zrozumieć, bo to się może przydać w życiu do przepychania, ale żeby tak na kolana?

A jeśli chodzi o te spodnie… nie żeby specjalnie Mirabelka na Panią narzekała, w końcu martwiła się Pani, żeby dzieci nie zmarzły …to nie dało się tych portek doprać i nadają się teraz do lasu, choćby na grzyby, albo do wyrzucenia.

15 komentarzy:

  1. ...a kolana, żeby w kościele lepiej klęczeć i sprawa wyjaśniona. Wiesz jak słucham opowieści o dzisiejszych nauczycielach, to sądzę że głowę zostawili jeszcze na studiach...

    OdpowiedzUsuń
  2. obawiam się że musiałabym iść do Pani
    na rozmowę
    byc może niezbyt spokojną :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupić młodszemu czerwone spodnie, albo czarne....jedyne rozwiązanie ;)
    Czy pani nie powinna pokazywać jak wykonać ćwiczenie? Może pójść jej spodenki obejrzeć? Zapytać, czym by tu usunąć ślady zajęć na boisku?

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja mam dwa pytania.
    1. Czy tak zwana Pani demonstrowała dzieciom, jak należy wykonać ćwiczenie i czy też się nie przebrała w strój sportowy w trosce? I jak teraz wygląda jej, dajmy na to, garsonka?
    2. Czy w tej szkole nie ma sali gimnastycznej, na której dzieci mogłyby ćwiczyć w chłodniejsze dni?
    Hm, próbuję sobie wyobrazić te dzieciaczki, w tym np. dziewczynki w spódniczkach i rajstopkach. I nie mogę sobie tego wyobrazić... Określiłabym tę za przeproszeniem Panią co najwyżej jako troskliwą inaczej.

    Ups! Wzburzyło mię tak, że aż trzy pytania wyszły miast dwóch. Zadasz któreś z nich tzw. Pani?

    PS. A w jakim wieku Młodszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie pytanie, całkiem już nadprogramowe, cofam. Bo doczytałam. :)
      Mam za to inne: a gimnazjalista w której klasie? :)

      Usuń
    2. Nie sądzę, żeby Pani demonstrowała dzieciom cokolwiek, z tego co zaobserwowałam jest zawsze w spódnicy. Kurcze najgorsze jest to, że lubię Młodszego Panią i twierdziłam zawsze, że to dobry pedagog. Może miała jakieś zaćmienie? ;)

      Sala gimnastyczna jest i owszem, ale pewnie inna klasa miała na sali zajęcia, tak się często zdarza. Gdy nie wychodzą np w zimę, to na przemian ćwiczą na korytarzu.

      Chłopaki są w trzeciej klasie. Znaczy Młodszy w 3 SP, a Dorastający w 3 Gim.

      Z Panią dziś nie rozmawiałam. Strasznie ciekawi mnie reakcja innych rodziców. Martwię się tylko tym, że to przeważnie ja widzę jakiś problem i wychodzę na upierdliwą. Choć nie tylko kolana Młodszego ucierpiały.

      Dziś miałam sporego nerwa, bo pod szkołą ŚMIAŁAM zwrócić uwagę pewnej mamuśce, że postawiła samochód na pasach przed szkołą, zostawiając tylko trochę miejsca do przejścia dla dzieci, ale nie to najgorsze. Najgorsze jest to, że bardzo ograniczała widoczność i gdyby jakieś dziecko weszło na pasy, nie miałoby szans zauważyć jadącego auta, ani kierowca nie mógł zauważyć dziecka. Pani miała to kompletnie gdzieś, odburknęła żebym się nie wpieprzała (przy swoim dziecku) i poszła.
      Poczekałam więc na nią, zastawiłam ją swoim autem i zrobiłam wykład na temat odpowiedzialności jakiej uczymy własne dzieci i jaki dajemy im przykład. Odjechałam dopiero jak przeprosiła.
      Teraz Mirabelka będzie wrogiem publicznym numer 1. Chyba dlatego oszczędziłam dziś Pani.

      Ale się nagadałam. Musi to starczyć na wszystkie nieodpowiedziane przeze mnie komentarze :))))

      Dziękuję za wsparcie, bo już myślałam że ze mną coś nie tak.

      Spodnie uprane trzy razy i dupa. Może ktoś ma jakiś pomysł jak to cholerstwo wywabić?

      Usuń
    3. Ja wywabiam plamy vanishem, ale trzeba z nim uważać, bo kiedyś nalałam na plamę, żeby trochę poreagowało przed zamoczeniem w wodzie, i zapomniałam. Po kilku godzinach blade odbarwienie przeszło na wylot i w dodatku się w tym miejscu spodnie rozdarły. :] Szczęśliwie były to takietam spodnie na dwór lub domowe, nic specjalnego, żaden garnitur. :)
      Mirabelko, spieszę z zapewnieniem, że wszystko z Tobą tak. I to jak najbardziej TAK. Należy reagować. Ale fakt, czasem się odechciewa, bo wszyscy na ten przykład przyklaskują Ci na stronie, a w otwartej rozmowie na zebraniu z nauczycielem kładą uszy po sobie albo udają, że Cię nie zrozumieli i całkiem co innego mieli na myśli. Ech, jakbyśmy takie ze dwie "czepialskie" były w szkole, to może czasem coś by się dało załatwić, a właściwie naprawić. Naprawić to, co przez rutynę lub ignorancję, czasem przez głupotę albo zaćmienie (jak być może było w przypadku tego nieszczęsnego wuefu) bywa zwyczajnie popsute przez tych, którzy wręcz powinni uczyć, jak powinno być, wskazywać dobre rozwiązania. Lub przynajmniej pozwalać innym ich szukać. Ech, długo by mówić.
      Dziękuję Ci za wyczerpujące informacje o Twoich chłopaczkach - przynajmniej te wiekowe. :)
      Ja mam dziś pierwsze zebranie w szkole u swojego pierwszoklasisty gimnazjalisty i jestem pełna nadziei, że będzie inaczej (czytaj: lepiej), niż bywało w podstawówce.
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło, zwłaszcza że wylazło słońce i rozjaśniło mi dzień - dzielę się tą jasnością z Tobą. :)
      Ale się rozpisałam. Hm, w zasadzie zrobiłam prawie notkę. Może założę jednak swój osobisty blog... ;)

      Usuń
  5. Ja dostarczylabym ubranie tej wuefistce z nakazem wyprania i usuniecia nieusuwalnych plam. Skoro taka "mondra", niech ponosi konsekwencje swoich nietrafionych decyzji. Tak zreszta powinni zrobic wszyscy rodzice, zeby sie babie na przyszlosc odechcialo.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo sprytnie to sobie Pani wymyśliła, że niby w trosce o zdrowie dzieci, ale nie pomyślała o zdrowiu psychicznym mamuś :) chyba bym nie darowała i przy okazji zapytała pani, czy wie ile kosztują spodnie. zastanawia mnie gdzie ona w tym momencie miała rozum.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie tam już tego typu wymysły Pań Nauczycielek od wu-ef nie grożą, ale i tak odczuwam lekkie wzburzenie... ale tylko lekkie, żeby nie było, że jakieś poważniejsze. W końcu nie mnie przypadnie w udziale usuwanie nieusuwalnych zabrudzeń i plam:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Mirabell , łokcie odgadłaś za pierwszym strzałem , a kolana ....
    sama przyznaj , jak nie pomogą łokcie - na kolanach w życiu czasem można ratować tyłek . Nie mówię , że znam to z autopsji , ale ... widziałam niejedno w życiu . Miej zrozumienie dla Młodszego , Szkoła Życia przed nim . Buziaczki serdeczne - Jola W.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomysłowa pani zapomniała, że życie dzieciaków nie kończy się na szkole, ale łączy się w powrót i życie domowe - nonono - wypadało by pogrozić wychowawczyni najdłuższym palcem, aby sytuacja więcej się nie powtórzyła
    Pozdrawiam serdecznie
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. no powiem Ci, że ja bym nie odpuściła tych spodni... to, że nie kazała się dzieciom rozbierać z troski o przeziębienie to jedno, ale "takie" ćwiczenia mogła sobie odpuścić... chociaż, śmiem twierdzić, że umiejętność "korzystania z kolan" staje się w naszych czasach niestety tak samo ważna jak z łokci :)))) ....

    OdpowiedzUsuń
  11. Na takie kreatywne dictum pedagogiczne jedynym rozwiązaniem wydaje się być zaopatrzenie Młodszego w kombinezon narciarski lub piankę do surfowania z lumpeksu w dni wuefowe... Pani koniecznie wiązkę siana lub słomy na Dzień Nauczyciela - pierwsze do spożycia, drugie do wyłożenia wnętrza butów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nooo, to juz wiem dlaczego moja wuefistka kazala nam (dopoki jej nie zwolniono) stac, od dzwonka do dzwonka, w szeregu na bacznosc - zebysmy nie pobrudzily sobie spodni!

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)