Wszystko zaczęło się w zakładzie fryzjerskim „Zwariowane nożyczki Mirabell”, a właściwie od manewrów z pozbyciem się ściemy (czyli ciemnych włosów) z Mirabelkowej głowy i przejściem w wiek dojrzały. Może inni tak mają, że ukrywają siwe włosy przed światem, ale Mirabelka stara się zrobić wszystko, by biel okryła jej skronie.
Wysmarowana rozjaśniaczem, który jakoby zdejmuje 4-5 tonów, osiągnęła efekt jasno ryżej rozgotowanej marchewki. Jak można się domyślać nie był to jednak efekt zadowalający, no chyba, że obecnie zmagałaby się z rozwolnieniem. Wobec okrutnych faktów Mirabelka rozrobiła kolejną farbę. Tym razem jak zapowiadał producent miał to być bardzo jasny popielaty blond. Jeśli blondem można nazwać jajecznicę, to reklamacji producent raczej nie uwzględni i spokojnie może zgnieść kopertę od adresata obraźliwych treści. No dobra, ale przecież jajo to jeszcze nie biel. Nawet skorupki jajek w marketach nie mają już od lat tego koloru. Przepełniona niepokojem postawiła na kolejny rozjaśniacz... tak, tak, tak, Mirabelka czytała instrukcję i dobrze wie, że powinna odczekać dwa tygodnie przed kolejnym farbowaniem włosów, ale kto by chciał pokazać się światu z jajecznicą i to jeszcze taką bez bekonu na głowie? Cytryna okazała się efektem po, a może to było coś jak znoszone czeskie tenisówki po 20-stu latach (pamiętacie takie czeszki?) Z kwaśna miną Mirabelka wpadła na pomysł, że ostatecznie zrezygnuje z bieli i zrobi się konsekwentnie na szaro. Łamanie ołówków i wydrapywanie grafitu nie wchodziło już w grę i tylko gołąb mógł narobić jej na głowę. I właśnie gołębi odcień miał dokonać dzieła. Po 10 minutach włosy przeszły metamorfozę z cytryny w ciemny fiolet. Na szczęście po szybkim spłukaniu fioleciku w hektolitrach cieczy, Mirabelka osiągnęła niewyobrażalny rachunek za wodę, ale oczywiście i swój cel. Teraz włosy są prawie białe, może z lekkim odcieniem szaro-niebiesko-fioletowego. No, ale skoro na początku było chaos, potem zaś może jajo, to w odwrotnej kolejności taka kura jak Mirabelka też można zrobić ciekawe wrażenie.
To pełni opisu tych filozoficznych rozważań o chaosie, jajku i kolorach brakuje mi fotograficznej wizualizacji fragmentu tychże biednych włosów poddawanych kolejnym zabiegom.
OdpowiedzUsuńNo, ale co ja będę się wymądrzał, skoro zaraz ktoś rzuci, że faceci to tylko wzrokowcy bez wyobraźni:-)))
Reporter terenowy donosi, że około godziny 14-stej, Mirabelka może być widziana w warszawskiej Biedronce na Grochowie, w dziale z nabiałem. Zainteresowanych wizualizacją zaprasza, no chyba, że zleje się z tłem. :)))
UsuńNo właśnie, prosimy więc o materiał poglądowy, by nie doszło do jakiejś brzemiennej w skutki pomyłki.
UsuńA w ogole zostaly Ci jeszcze jakies wlosy na glowie? Po tylu zabiegach rozjasniajacych powinny wypasc. W obronie wlasnej! ;)
OdpowiedzUsuń...no własnie, jest tam jeszcze coś??
UsuńWszystkich nie liczyłam, ale wydaje mi się, że trzymają się razem. :)
UsuńW charakterze jednego koltuna? :)))
UsuńZbyt krótkie, więc za rączki się trzymają.
UsuńMirabelka
podziwiam oj podziwiam Mirabelki odwagę i determinację w jednym...i podziwiać nie zaprzestaje.. na ciemnym blondzie zostałam, żeby zmylić przeciwnika ;)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się poddać w połowie działań, bo straszyłabym ludzi oczojebną żółcią ;)))
Usuńjuż przy bekonie na głowie moja wyobraźnia przestałą nadążać... ubolewam zatem, że nie uwieczniłaś etapów Twej przemiany (?)
OdpowiedzUsuńFoto nie oddałoby głębi tych kolorów. ;)
UsuńŻeby to jeszcze przemiana z larwy w motyla była!
Ale że z larwy w larwę, nie widziałam takowej potrzeby, żeby dla pokoleń uwieczniać. ;)))
Biel - to Ci chciałam doradzić, ale nie doradziłam, bo każdy robi co uważa ;) Zmiany kolorów wpływają chyba bardzo energetycznie? Ale fajnie!
OdpowiedzUsuńEnergetycznie - coś w tym jest! :)
UsuńZastanawiam się tylko jak wpłynie to na mój rozwój emocjonalny. ;)
Mirabelka mam to samo i ostatnio walkę o czysty blon Młody skwitował betonem- kolor betonu miałam na głowie...
OdpowiedzUsuńDobrze, że krótkie, to je wygolę...
Pozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://wieczkodagmara.blog.pl/
Asiu, ale może beton nawet lepszy niż lastryko ;)
UsuńCo do długości włosów też tak pomyślałam, gdyby nie wyszło zawsze można zgolić. Po dwóch tygodniach byłyby tej samej długości co teraz.
jak nie zobaczem to nie uwierzem i jusz :)) szkoda, że nie pozostałaś przy fileciku, pięknie pasuje do zielonych oczu :D
OdpowiedzUsuńUwierz niewierny Tomaszu! Pewien odcień fioleciku się ostał. Specjalnie dla Ciebie.
UsuńMirabelka
czekam na fotkę specjalnie dla mnie ;DDD
UsuńA mi się podoba :):):):):):)
OdpowiedzUsuńCmok :)
A jak Z
To jestem kontenta. :-)
UsuńCmok!
Mirabelka