z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

poniedziałek, 7 października 2013

Trzy suchary z życia Mirabelki

Ponieważ ostatnio Mirabelka ma największą ochotę na nic, rzuca na żer ochłapy z trzech dni, nie wyłączając dzisiejszego. No może piątek gdzieś się zapodział, ale proszę docenić sam gest.

Sobota - zakupy szmat z A jak Z.
Hasło dnia - „A nie ma większych?”
Mirabelka sukcesywnie wyprowadzała psiapsiółę A jak Z z równowagi. Ogromny szacun, bo dzielnie dawała radę. Prawda jest taka, że chyba tylko A jak Z daje radę, ponieważ Mirabelka jest wyjątkowo w przymiarki oporna i ma swoją wysublimowaną teorię, według której najlepszym rozmiarem pasującym na jej wątłe ciałko inaczej, jest maskująca siatka czołgowa. Ale kupa śmiechu też była, tak więc dzień pozytywnie zaliczony. Po przebraniu Mirabelki w nowy odzienek, Mżonek był zachwycony, dając notę „jako tako!”. Dorastający wystawił „szału nie ma!”. Czyli suma sumarum całkiem nieźle.

Niedziela - urodziny siostrzeńca.
Hasło dnia - „Jednym zębem”
Oznacza to, ni mniej ni więcej, że Mirabelka z dietą od kilku dni nadal trzyma sztamę. Przecież jeden wbity ząb w skrawek urodzinowego tortu, ni jak się, w sumę dziennej dawki kalorii, nie wlicza. No może wieczorny ból głowy, który wepchnął Mirabelkę do łóżka przed północą, nie był już tak sympatyczny jak cała impreza, ale cała niedziela zaliczona na plus-minus z tendencją na plus.

Poniedziałek - dzień jak niecodzień.
Hasło dnia - „Tam gdzie nauka, tam twój klucz”
Tak to jest, jak Dorastający zamyka drzwi mirabelkowymi kluczami i do piórnika zamiast długopisu chowa. A Mirabelka nieświadoma niemania kluczy pod zamknięte drzwi trafia. Potem u sąsiadki Irenki koczuje, w oczekiwaniu na sąsiadkę Stenię, która to zapasowe klucze na haku w przedpokoju trzyma. A, że u Steni chlebak pełen, to po bułki nie poszła, tylko szlajać jej się po lekarzach zachciało. Więc wzięła Stenia i przepadła na kilka godzin. Mirabelka, po odsiedzeniu wyroku u Irenki, przepełniona wiedzą wszelaką, po kilku godzinach wymiękła i pod szkołę Dorastającego wróciła. Wyrwała syna z lekcji i teraz winę za ewentualną pałę ze sprawdzianu na siebie bierze. A mówili, że „nauka to potęgi klucz” i tego się przyjdzie trzymać.

8 komentarzy:

  1. Mój kochający nie zachwycił się bokserkami, które mu nabyłam, głupim uśmieszkiem zbył moje nowe okulary (obstalowane skutkiem starości NA STAŁE, czyli ZAWSZE), zjadł letnie skrzydełka z ryżem na obiad i nie zauważyłam, żeby pofrunął z radości. Wygląda na to, ze najmilszym punktem dzisiejszego programu była wizyta na starym oliwskim cmentarzu cudownie rozsłonecznionym....Fortuna kołem się toczy i nie przewidzisz skąd kop, a skąd pocałunek, Moja Droga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, dzieci się uczą a my im klucze do wiedzy podkradamy - haha, mój się buntuje- szkoła mu się nie podoba, wszystko do przeżycia -:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarna seria jak dla mnie.
    Zakupy niezwykle stresogenne. Rodzinne przyjęcia.....juz mam wysypkę. I jeszcze na koniec CZEKANIE
    Ja bym się poryczała.
    Zuch dziewczyna :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Moze przenies zapasowe klucze do Irenki, skoro czesciej bywa? :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej podziwiam z tym zębem w torcie. Ja nie dałbym rady :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja abosulutnie uważam zakupy za genialne! Faceci się nie znają! :) Nie pamiętam kiedy Mirableka obkupiła się od stóp do głowy (no dobra do szyji), zazwyczaj zakupy kończyły się z wypchaną torbą w piżamki, bokserki, bluzy, ale ... dla reszty Mirabelkowej rodzinki :) z wyłączeniem jej samej!
    Byłaś niemożliwa, ale taką Cię kocham :)
    Moje dodatkowe hasło soboty za raz pod tym ...
    "A nie ma wiekszych?"
    "To nie jest tunika to jest koc !(lub jak kto woli spiwór)"

    Ehh :)

    Hmmm z zębem w torcie skojarzyło mi się powiedzonko pewnej Śliwki :) które dodawało mi otuchy w trakcie diety wzbogaconej przede wszytskim w ... BIAŁKO!!!
    Gdy biłam się z myślami czy "kąsnąć" ciutek czegoś niedozwolonego, Śliwka mnie wtedy zapewniała:
    "No coś Ty takiej ilości organizm nawet nie zauważy!" - powtarzam sobie je do dziś :):):):):)

    Ja dziś ukryłam w torebce (nieświadomie) kluczyki od samochodu - odkryłam to w autobusie, w drodze do pracy - mój Truteń (czytaj Moja Druga Połowa) nie był zadowolony :(

    Buziak! :):)

    A jak Z

    OdpowiedzUsuń
  7. ...i tak nie przebiło mojego potopu, skleroza i zakręcenie to chleb powszedni.

    OdpowiedzUsuń
  8. uuuuuuuuf, westchnęłam za Ciebie i za siebie. zakupy ciuchowe fuuuuuuuu do potęgi entej :) jak mi spodnie z tyłka spadają albo łokcie wyłażą przez dziury to idę ;))))) nie lubię, bo przymierzanie mnie męczy i grzebanie na wieszakach. jakaś masakra. kiedyś jeden sweter na krzyż wisiał i święty spokój ;)
    następnym razem zatop kilka zębów w tort, bo jak tak dalej poszalejesz z dietą, to zgubisz sie nie tylko w plandece, ale i pod chusteczką do nosa :)
    posiadówka u Irenki powiadasz ......:))))))) a rozpuszczającego serniczka z galaretką nie było? ;))

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)