z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Z pomiętej kartki...

UWAGA: Przyszedłeś się pośmiać? Bierz nogi za pas i w las!


Deszcz przestał padać, a ja mam mokrą twarz od słońca, które na chwilę przygasło. To taki moment, w którym wszystko przestaje do siebie pasować. Drobna kobieta z pieskiem na spacerze przeskakuje kałuże, pies wyciera brzuchem kurz chodnika. Kloszard pod budką z piwem, trzeźwy jak świnia, uśmiecha się błyskając nienaganną klawiaturą zębów, jakiś taki szczęśliwy. Tak mi się przynajmniej wydaje. Gołębie na drzewach, koty pod trzepakiem, chleb w reklamówce z Biedronki. Tramwaj utknął w korku, autobus przeleciał na czerwonym, opluł mnie na dzień dobry. Duży chłopiec w wózku, w zmęczonych okularach, bawi się parasolką w kwiatki. Kwiatki mleczą się po trawnikach, klombach, w szczelinach asfaltu. Wyprostowane, wyprasowane, nieugięte. Bez powodu, bez najmniejszego powodu. Chłonę. Wracam.

Ech, i czemu jesteś tak daleko, a nie jesteś dostępny jak woda w kranie? Mogłabym umówić się, za godzinę. Postarałabym się wyglądać. Przytuliłbyś mnie jak ulubioną koszulę, nie musiałabym nic już mówić. Wytarłbyś łzy rumiankową chusteczką, zadbał o uśmiech.

Nie obejrzę się za siebie, to zostało za mną. Zrobię kawę, albo nie! Wypiję trzy litry wody, najem się otrębów, pomaluję paznokcie, zrobię oko, bo zaczyna tracić kolor i przestaje pasować do zielonej apaszki. Jak mi się zachce. Teraz się położę. Poleżę minutkę. Na prawym boku, bo na wznak bolą mnie plecy. Pomyślę sobie, cała chwila dla mnie. Poleżę, pomyślę, wyjdzie słońce. Potem i ja wyjdę, i postawię piwo kloszardowi.

- Mówiłaś coś?

- Nic.

Nawet nie wie, że traci mnie z oczu.

Wybaczę sobie, wezmę się w garść nie zaciskając pięści. Zgniotę kolejną zapisaną kartkę i rzucę w dal. Wyrzucę, odepchnę od siebie te wszystkie zaniedbania, próby gwałtu. Na samej sobie, tobie, na nas.

10 komentarzy:

  1. Jakiś strasznie po kobiecemu zagmatwany ten wpis. Nawrzucane obrazów i scen, za którymi nie mogę nadążyć, ale to w końcu oczywiste, bo... jestem facetem.
    mam wrażenie - możliwe jednak, że jestem w błędnym błędzie - jest jakiś problem z komunikacją na tym podstawowym poziomie, że coś się rozeschło i nie przystaje, jak dawniej.

    PS. Lubie tak pisane frazy, Mirabelko:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...ja chop i też nie kumam czaczy... ???

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to myślę, że Mirabelka nas w coś tu wkręca
    Bo niemożliwe żeby ta dziewczyna miała jakiekolwiek problemy komunikacyjne......nie ona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mirabelka próbuje gwałtu na czytelniku :))))

    A tu gwałtu rety! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mówiłam!!!!! :)))

      Usuń
    2. Mirabelka to zwyczajna dziewczyna, no kobita, co ją będę odmładzać ;) ...ma swoje śmichy chichy i smutki, no i te jakby tu nazwać - przemyślenia. ;))) Ale całe szczęście, że jeszcze nie słyszy głosów ;P

      Usuń
  5. sama nie wiem, czy zaczynać się o Ciebie martwić już teraz, czy dopiero za chwilę? jakby co podsyłam karton chusteczek, mogą być i rumiankowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazwyczaj tracimy coś z oczu, bo mamy wzrok skierowany w inną stronę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Życie ze ślepcem wymaga okularów, wymiany szkła, głośnego armatniego huku, aby wstał i zobaczył rozłożoną na stole miłość w jego męskiej koszuli
    Pozdrawiam serdecznie Mirabelko
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)