z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

czwartek, 1 kwietnia 2021

1kwietnia

Gdy Mirabelka będąca stałym wyposażeniem kuchni, wzięła się za obróbkę wodnotermiczną ceramiki, stali nierdzewnej i aluminium, zadzwonił telefon.

- Dzień dobry Pani, nazywam się Prima Aprilis i dzwonię z firmy Żarty po pachy
- Dzień dobry, to jakiś żart? - zapytała mocno skonfundowana Mirabelka
- Ależ skądże - odpowiedział Prima Aprilis - chciałem Pani zaproponować
darmowy abonament na Jedynie słuszną telewizję.
- Niech sobie Pan ten abonament włoży w dupę i wystrzeli się w kosmos - odpowiedziała ulotnie - ja nie posiadam telewizora - skłamała.
Bo właśnie w tym momencie, kot wskakując na blat kuchenny, zaliczył podwójny toeloop, potem poczwórny axel i  ześlizgując się z blatu wprost na grzbiet psa, odjeżdżał gdzieś w słońca skwarze w daleką prerię piachu, a dokładnie w kuwetę pełną zasikanego peletu. Mirabelka rzuciła słuchawkę tak zgrabnie i sprytnie, że ta wpadła wprost w morską toń zlewu. Spod piany z Ludwika przez chwilę słychać było, że Pan Prima Aprilis nie zdążył na prom kosmiczny, bo próbował wybulgotać chyba jeszcze jakąś promocję. Gdyby Mirabelka miała przy sobie lasso, a nie jedynie rozciągniętą gumę w dresach, to by niechybnie,  powstrzymała ciąg zdarzeń. No ale nie! Zwyczajnie Nie. To ciąg zdarzeń zepchnął Mirabelkę na nieodpowiednie tory, a właściwie wypchnął ją pomiędzy wałachy na Wielką Pardubicką. Bo gdy rzuciła się galopem jak klacz, no może bardziej kobyła, chcąc uratować sytuację, poślizgnęła się na jedynej plamie z kociego rozbryzgu i  przejeżdzajac jakieś sto metrów na zadzie, w zero koma dwie sekundy znalazła się wprost w kuwecie. I w tem momencie dodać trzeba, że zawartość kuwety to nie jedynie ciecze i ciała lotne. Tam o dziwo, znajdują się ciała stałe, o czym jakąś godzinę wcześniej informowały ciała lotne, ale że Mirabelce nie chciało się dupy ruszyć i wyrzuć dwójki do kibla, wylądowała w jej epicentrum, a właściwie w punkcie na powierzchni skorupy ziemskiej,  położonym w najbliższej odległości nad ogniskiem trzęsienia ziemi, czyli w hipocentrum (dopisek redakcji: gdyby Mirabelka mijała się z prawdą, to pełną definicję można sobie wygooglować). Właściwie już teraz powinien nastąpić jakiś piękny morał, ale w poszukiwaniach sensu trudno znaleźć treść, która popycha cię do pewnych zachowań. Może to że Mirabelka skłamała, że nie posiada telewizora? Może ten gość co się zowie Prima Aprilis? A może trzeba było leżeć i pachnieć, a nie zwalniać z roboty zmywarkę i brać się za analog.
A może, a może, a może? A może zwyczajnie w dniu dzisiejszym powinno być śmiesznie, czego sobie i Państwu życzy Mirabelka.
- Cholera ale mnie dupa boli i co tak śmierdzi? - rzuciła ulotne pytanie Mirabelka, jednak uśmiechając się  przekąsem dodała- czuję zapach gówna, jest dobrze! Nadal wyprzedzam Covida.
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)