Mżonek chwilowo opuścił Mirabelkę i na Węgry pojechał.
Szkoda, że nie mogła zostać jego Śliwką Węgierką.
Ostatnio coraz smutniej wychodzą jej takie tańce solo.
Już nie odpływam
Porozmawiajmy, dzień się nie skończył. Patrzę przez ramię,
na obrusie z prześcieradła w szeregu poustawiane kieliszki.
Oflagowane winem kołyszą się jednostajnie, takie zwyczajne.
W prostej linii zaznaczony horyzont jak margines zakleszcza.
Nawet wtedy, gdy spada ta jedna kropla - coś kłuje.
Nie bój się, możesz mnie dotknąć, jestem gotowa, mogę utonąć.
Budzisz się, zasypiam. - Wychodzisz? Znów trzeba wstawać.
I znowu nic do smiechu i znowu bez zarzutu napisane i znowu genialny tytul i znowu czytam i ... tu koniec komentarza :)
OdpowiedzUsuńbp
i ... ja się uśmiechnęłam do bp :)
UsuńSerdecznie
Tęsknota to koszmarne uczucie...
OdpowiedzUsuń...fakt!
UsuńPozdrawiam :)
Piękny wiersz. "Oflagowane winem" - niesamowite! Pisz, pisz, pisz - tyle Ci powiem!
OdpowiedzUsuńmówisz pisz...a ja nie wiem co teraz napisać ;)
Usuńpodziękuję :)
Hej!!!Całkiem nie żle Ci wychodzi to pląsanie SOLO po parkicie życia. "O losie kobiety decyduje miłość, na jaką się godzi."Sylwia
OdpowiedzUsuńwięc cicho siedzę, czekam i kocham :)
Usuń