z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

poniedziałek, 6 maja 2013

Krok za

Mżonek obiecał Młodszemu wypad na rower po robocie. Godzinę przed czasem Młody wkładał buty i zdejmował na przemian, na moją prośbę walki z cierpliwością odmierzał długość sznurówek. Pojechali i przywieźli mi kebaba. Nie powiem, pożarłam z przyjemnością, ale czy to miał być zamiennik?

Odgruzowany balkon z wszelakiej maści malowideł zachęcał jedynie do południa, potem w takt wiatru bujało się pranie, dla mnie zabrakło już miejsca. Przestrzeń wymyka się z moich rąk. Nie mam wątpliwości, że gdzieś poza moją izolatką są spacery, rowery, gejzery (a gejzery bo rym mi się rozjeżdżał czyż to nie szczegół).
Mżonek wspomniał któregoś dnia o rajdzie wózkiem po parku, ale Młodszy chce powtórzyć wyprawę, w końcu był pierwszy, a zima długa.

Coś mi się wydaje, że nie dorównam kroku.

3 komentarze:

  1. Najgorzej wyłączonym być jak słonko, a dobry kebab nie jest zły;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten taki prawdziwy nie tam żadna podróba. M.

      Usuń
  2. Oj , biedactwo Ty moje. Pozostaje Ci tylko chyba otworzyć okno i posłuchać śpiewu ptaków ...no chyba że facet od ścigacz znowu zajedzie ? Uściski serdeczne - Jola W.

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)