Mirabelka w tych pięknych okolicznościach przyrody opuszcza ten miastowy padół i wybiera się na mazury.
Mżonek naiwnie licząc na żar z nieba spakował przeciwsłoneczne okulary. A mówiła, że winien wyposażyć się w amfibię. Nie posłuchał.
- Po co Ci te okulary, weź lepiej parasol! - wymamrotała pod nosem Mirabelka.
- Oj tam, oj tam - jeszcze ciszej bronił swej racji Mżonek.
- Hi hi hi... - dostał czkawki mirabelkowy fart.
Mirabelka bawi się myślą, że słońce biega po lesie z gołym dupskiem chowając się po krzakach. Niestety deszcz zmył jej głowę i posypała się scenografia. Bardziej prawdopodobne jest, że słońce ma ostatnio uczulenie na Mirabelkę.
- Spływaj! - wzdrygnęło się słońce.
- A niech dostanie świądu! - krzyknęła w stronę nieba.
No cóż, Mirabelka nie może liczyć na cuda. Jeszcze nie.
No chyba, że ogląda spektakl Teatru Słońca, bo dla niej to nie cyrk, a teatr.
(link sponsorowany przez A.P.)
A Mirabelka da radę z tą nogą słońce po lesie ganiać?
OdpowiedzUsuńMirabelka, aż takich ambicji nie miała, żeby z tym kulasem po lesie biegać.
UsuńAle wystarczyłoby jej przysiąść w wózku przed domkiem i zlizywać w słońcu wiatr i z kory drzew. Czy po kilku tygodniach siedzenia w domu to zbyt wygórowane żądania w stosunku do pogody?
Ma mnie słońce też uczulone, za to deszcz do mnie lgnie...:(
OdpowiedzUsuńA u nas w Anglii wreszcie piękny, słoneczny i ciepły weekend. Tylko ja zdycham z powodu strasznego kaszlu oraz niedrożnego nosa. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
"Ktoś kaszle, by nie kaszlał ktoś...." :)
Usuń