z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

środa, 31 lipca 2013

Gość w dom, kubeł na głowę.

Dzwonek oświadczył, że czas przerwać błogie zalegiwanie i przekręcanie się z boku na bok niczym flądra na patelni.

- Już otwieram! – krzyknęła Mirabelka wyplątując się z sieci.

- To my! – odkrzyknął pojedynczy głos po drugiej stronie i ktoś złapał za klamkę.

Drzwi otworzyły się zanim Mirabelka zdążyła dojść do nich.

- Poznajesz Jadzię? – spytała sąsiadka Irenka przedstawiając kobitkę stojącą za jej plecami – to nasza sąsiadka z siódmego piętra, w Twoim pionie - uściśliła.

- Dzień dobry - odpowiedziała Mirabelka.

Grzebiąc łyżką cedzakową w pamięci stwierdziła, że faktycznie rzuciła jej się pani starsza na oko, a właściwie jej suka rzuciła się kiedyś do gardła Kamusi, a przy próbie oderwania wściekłego rzepa, pokąsała i Mirabelkowe palce pożerając do żywego lakier z jej paznokci.

Kobitce osiemdziesiąt plus, na widok Mirabelki, zrobaczywiały muchomorki na podomce. Wymiana grzeczności stanęła więc pod sporym znakiem zapytania, ale tylko dla Mirabelki, bo kobitka niewzruszona parła jak bulterier na chatę za sąsiadką Irenką.

Pani Jadzia w wyciągniętej dłoni niosła wkupne, które to miało jakoby zagłuszyć Mirabelkowe dąsy. Z metki na talerzyku można było odczytać, że producent dostarczył serniczek na zimno. Jednak nie był chyba w stanie zapewnić odpowiednich warunków przechowywania, gdyż konstrukcja pionowa ciasta zaczęła pod wpływem temperatury uwalniać się z ramek, a właściwie ściekać w miejscu wyszczerbienia porcelany, na podłogę.
Od serniczków i babek drożdżowych wzmaga się Mirabelkowa grawitacja, ale nie wiedziała jak w takiej sytuacji wytłumaczyć że jest na diecie. Wzruszona tym odkryciem usadziła koleżanki i oceniając napięcie żył Pań starszych oraz badając stopień nadciśnienia, mogła spokojnie zaproponować kawkę do serniczka.

Mirabelka udała się do kuchni przygotowywać napoje, wiedząc, że Irenka doskonale zabawi gościa, skoro sama otwiera drzwi i z tym zadaniem poradzi sobie jak domownik.

Pani Jadzia okazała się nie być kobitką osadzającą się jak kurz na meblach, bo po odsiedzeniu pięciu karnych minut, poderwała się celem zwiedzania lokalu.
Po oględzinach doszła do wniosku, że i jej i Mirabelki mają identyczny rozkład, jak to zwykle w jednym pionie bywa, ale u Mirabelki jej się bardziej podoba.
W obawie, że gość poszukuje miejscówki na ewentualne polegnięcie, Mirabelka popadła w odrętwienie rzucając przeszywające spojrzenia w stronę sąsiadki Irenki. Ta jedynie odpowiedziała, że obydwie piją z dwiema łyżeczkami cukru, wyganiając Mirabelkę z powrotem do kuchni.

Po krótkiej chwili doleciały do Mirabelki dziwne odgłosy, ale że nie potrafiła odgadnąć skąd dobiega źródło tych desperackich zachowań, powróciła do koleżanek.
Okazało się, że z wnętrza Pani Jadzi uchodzą jakieś dziwne sapnięcia, więc albo zaszła nieodpowiednia reakcja i zatruła się własnym sernikiem, albo muchomorem sromotnikowym z podomki. Po serii sapnięć w stylu samowara, przyszła pora na kilka głębszych wdechów i wydechów, potem na serię maszynową achów i ochów, na co Mirabelka gotowa była rzucać się do reanimacji nowej koleżanki. Sąsiadka Irenka powstrzymała Mirabelkę w locie, wyjaśniając w końcu cel owej porannej wizyty.

- Wpadłyśmy się schłodzić, bo w domu żar, że nie da się wytrzymać – oznajmiła sąsiadka Irenka dla poparcia zaglądając głęboko w oczy sąsiadce Jadzi.

- Tak, tak! Wpadłyśmy – opisała dokładnie całą sytuację sąsiadka Jadzia.

- Bo ty masz to urządzenie, co daje tyle cudownego chłodu – wywracając oczami w modlitewną nutę wpadła Irenka.

- Aaaaa klimatyzację. Ależ oczywiście, zapraszam – uśmiechnęła się Mirabelka tak pięknie jak tylko potrafi uśmiechać się Pani zapowiadająca prognozę pogodę.

- Uff, uff – westchnęły jednocześnie sąsiadki, a żelatyna w serniczku ścięła się na nowo.

Ponieważ Mirabelka za kwadrans miała wychodzi z domu na rehabilitację, zaczęła rozważać pozostawienie sąsiadkom kluczy do mieszkania.
Jednak przebłysk świadomości, stał się przez moment materialną wizją Kółka Różańcowego w mieszkaniu Mirabelki i to w akompaniamencie Radia Maryja.

- Dziękuję za odwiedziny – pożegnała się Mirabelka.

- Do jutra! – odpowiedziała Irenka.

Mirabelka wyszła z domu, w tej samej chwili powróciła wizja, jak kubeł wrzącej wody.

23 komentarze:

  1. hahahaha "zrobaczywiały muchomorki na podomce" :))
    Uwielbiam Twój styl :))
    Mirabelko trochę więcej asertywności, bo będziesz mieć całą klatkę schodową u siebie na kawce. Upały idą :))

    OdpowiedzUsuń
  2. ...to i tak wykazałaś się cierpliwością. Jeśli ktoś mi się pakuje do domu bez pukania albo dzwonienia, to małą podręczna siekierka w kieszeni mi się otwiera i teksańska masakra gotowa, brrr...

    ...malowniczy opisz ugrzybienia na szlafroku bezcenny...

    OdpowiedzUsuń
  3. I tu Mirabelka rwie właśnie szaty na sobie (choć nie posiada osobistej podomki w cokolwiek)! ;)))

    Panie są starsze, a pogoda nikogo nie oszczędza...chciałaby wszystkich przygarnąć w swoje progi i nie żałuje nikomu owiewu z klimy, którą kocha ostatnio miłością wielką :))) Mogłaby nawet cały blok sprosić (SPROSIĆ - jakież to ładne słowo, ;))) dopiero zauważyłam jego wyjątkowość. Chyba, że się mylę w pisowni) no ale powracając do wątku...

    z drugiej strony kocha również swój święty spokój, a nie znosi Pani Jadzi, bo wyjątkowo wredna to jednostka...no i jak tu nie zachować się jak świnia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainstalować air condition na klatce schodowej!!! Całuski!!!
      Spłakana ze śmiechu
      Thuja

      Usuń
  4. Ja tam myślę, że lepiej zachować się jak świnia niż sprosić ;P. Dziwne słowo, rzeczywiście. Muchomorki mnie zachwyciły - uwielbiam Twój sposób pisania :D... :)!. Nie daj się sąsiadkom. Doświadczenie podpowiada, że nie odpuszczą na jednym razie, a później na jednym razie dziennie ;). Grzecznie podpowiedz, gdzie można kupić klimatyzację w promocji :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :)))

      I tu nastąpi przerwa na REKLAMĘ!
      ...bo faktycznie można kupić klimę w promocji i to na hasło MIRABELKA 10% rabatu!
      Banerek wisi na mojej stronie...serdecznie polecam!

      Mirabelka ma kilka takich sąsiadek, którym robi co cięższe zakupy, wozi do lekarza, programuje telewizor, ustawia telefon, czyta esemesy od synów, córek i wnucząt (podpisała lojalkę, że treści nie ujawni), wiesza firanki (choć ostatnio wspinaczki na meble I ścianki z wiadomych powodów zaniechała) i kocha te swoje starsze Panie (choć Mżonek nazywa jej miłość kliniką geriatryczną)
      ...no ale są wyjątki dla których wredota podskórna podpowiada zachować się właśnie jak świnia...tylko z tą asertywnością w tym przypadku gorzej! :P

      Usuń
  5. czy piesek nie zatruł się lakierem do paznokci?? :))
    czuje coś w powietrzu, że ta klima ma czasami awarie, a najbardziej , kiedy sąsiadki przychodzą z serniczkami w muchomorki :)) szkoda, że lodów nie przywlokły. trudno być asertywnym, kiedy jednocześnie tyle serca się okazuje innym :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie zatruł, bo jednak szkoda psiny choć wredna ;)))
      Nie nie, klima się nie 'spsuje', ale może trzeba będzie opracować jakiś grafik wizyt ;)

      Usuń
  6. Tak nieśmiało się zapytam, czy ten uszczerbek w porcelanie rodowej panny Jadwisi to był na krawędzi owego naczynka?
    Oraz dobrydzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samiuśkiej krawędzi tuż przy 24 karatowym szlaczku. :)
      Dobrybardzo :)

      Usuń
    2. A to dziwne jest, no bo skoro na samiuśkiej i już zaczynało kapać z owego naczynka no to on się cały kompletnie rozpłynął, więc jak stężał to już nie był serniczek tylko jakiś kleks serowy :)

      Usuń
    3. No ależ, serniczek to był kawał sernika, który do podziału miał być, na nas trzy i moje ewentualne przyszłe wnuki ;))) i wypełniał cały kadr od brzega do brzega ;P

      Usuń
    4. Aaaaa, to może nie była rodowa porcelana Jadwisiowa, a cała tortownica i dlatego zaczął przeciekać :) No bo tortownica całkiem szczelna nie jest, a ten uszczerbek na krawędzi to łączenie :)

      Usuń
    5. Myślę, że spostrzegłabym, gdyby to denko od wiadra było ;)

      ...no ale skoro kolega widział pozłacane tortownice, to podejrzewam, żeś chyba z dworu Jadwisiowego, bo ja takich doświadczeń nie mam ;)

      O ja dziEwka głupia, powinnam się pewnie w pas kłaniać? ;P

      Usuń
    6. No a to żaden wyjątek na dworze pozłacane tortownice!! Toż winnaś per hrabino Jadwigo się zwracać do onej, w pas kłaniać i po rodowym diamencie całować tfu chyba się zapędziłem nieco :)

      Usuń
    7. Ja się boję spytać, gdzie więc hrabina Jadwiga mogła te diamenta ulokować, bom żadnego na palcu nie widziała :)
      Ale hrabiny też nigdy, więc pewnie nie na palcu szukać trza?
      :)

      Usuń
    8. Buuuu ja te z nie widziałem ani hrabiny ani hrabiego, więc nie wiem gdzie one tam te diamenta lokują :)

      Usuń
    9. Cholera, czy Ty myślisz tak jak ja, że powinnam ten serniczek teraz zwrócić?
      Boję się jednak o formę, proces trawienny mam niezachwiany ;)

      Usuń
    10. ...a było to stanowczo tak dawno, że mogłoby nie wrócić tędy co wlazło, a być już nawet w drodze i nowe szlaki przecierać ;P

      Usuń
  7. Hmm...w takich właśnie chwilach cieszę się, że nie mam klimy. Ale tylko w takich:P

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja mam klima...kterium, la la la!

    OdpowiedzUsuń

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)