- Dzień dobry, tu logopedka Młodszego. Pani syn kolejny raz nie stawił się na zajęciach! – pretensjonalny akcent zaatakował Mirabelkę, no może było to tylko z pretensjami.
Dzwoniący logopeda, właściwie logopedka, bo tak się ta pani (o sobie samej) przedstawiła, wytrąciła Mirabelkę z równowagi, a właściwie Mirabelka zaczęła się zastanawiać kto to?
Pomyślała sobie, że chyba to ktoś/coś jak psycholożka, minis(t)ra, albo posłanka - ta to pewnie od ścielenia łóżek. A psychiatra to nadal pozostaje w swojej formie? Czy, żeby odciąć się od męskiego – psychiatra, nazwie się sama psychiatryczką? W każdym razie telefon zadzwonił i dokonywał teraz gwałtu na mirabelkowym uchu. Ale, gdyby odebrał pan niania, to byłby to niań, nianiek, czy niuniek?
Nie odbiegajmy od tematu, Mirabelka w końcu prowadzi telefoniczną rozmowę.
A, że logopedka zastała Mirabelkę w pozycji na baczność, tulącą do piersi nie syna, a pełną miskę skarg i zażaleń, można by nawet powiedzieć, że nie trafiła w odpowiedni moment.
- I jakby tu pani powiedzieć? – za zaniechanie odwiedzin szukała wytłumaczenia Mirabelka. Wydawało jej się, że w obecnej chwili faktycznie Młodszy idealnie wymawia tylko słowo bełt i rzyg, a w mowie potocznej z errrr ma jeszcze spore problemy. – Coś nie bardzo chyba wam to wychodzi? – dodała.
- No, ależ proszę pani! - oburzyła się logopedka. - Myślała pani, że będę się skupiać tylko na pani synu?
- Oczywiście, że nie myślałam! – odpowiedziała Mirabelka i wyobraziła sobie Młodszego w kącie, z napiętymi do granic możliwości mięśniami twarzy, grającego samotnie w gierki słowne. - Prociem pani! Godzinami przepisywaliśmy te wszystkie wyrazy do zeszytu i ćwiczyliśmy ich wymowę. Młodszy przepisywał i tworzył z tymi wyrazami dziesiątki zdań. Czy nie wydaje się pani, że przy takiej metodzie drętwiała mu tylko ręka, nie język i mógł się skutecznie zniechęcić?
- No, ale trzeba ćwiczyć – warknęła logopedka.
- No, ale rączki to on ma sprawne, myślałam, że będzie ćwiczył wymowę? – odburknęła Mirabelka.
- No, ale...
- No, ale skoro z dziesięcioosobowej zainteresowanej grupy wyłania pani Młodszego raz na trzy tygodnie i każe mu przepisywać same zdania do zeszytu, to może spadła pani skuteczności, a wzrosła gderliwość – fu(c)knęła twardo Mirabelka.
- Jak pani chce! – dała za wygraną i rzuciła słuchawkę logopedka.
Widocznie, ze względu na barierę językową, nie potrafiła nawiązać z Mirabelką i Młodszym dłuższej znajomości.
Jak będę musiała kiedyś odbyć trudna rozmowę poproszę chyba Ciebie o wsparcie :)
OdpowiedzUsuńGenialnie wszystko rozgrywasz.
Mnie w takich chwilach przytyka.
I jeśli mogę wybrać......to niuniek ;)
W sprawach dzieci, psów i innych ważnych Mirabelka jest lwicą, w obronie własnej chyba tylko marnym osłem ;)
UsuńBierz niuńka jak Ci się przyda do czegoś :)))
Zezłościła mnie ta..... LOGOcoś :(
OdpowiedzUsuńJak tak wyglądają zajęcia to ja zapraszam do siebie Młodszego, ja będę ćwiczyć z nim, a on potem z moim DżuDżem :) bez stresu i w dobrym klimacie! :):):):)
:* :*
A jak Z
Będziemy pamiętać, gdyż ponieważ obecnie zostaliśmy wyeliminowani ze świata logopedycznego :)
Usuń:*
:)))
OdpowiedzUsuńej, podoba mi się jak stawiasz światu czoło, niby miękka śliweczka, a taka bezkompromisowa :))
oj, nie zawsze, częściej chyba daję sobie w pysk, znaczy na głowę ;)))
UsuńZ ta lekarka od zmyslow to chyba bedzie psychiatryczka, nie?
OdpowiedzUsuńMoze ta logopedka juz wszystkich uczniow potracila, skoro taka nieudolna i Mlody byl jej ostatnia deska ratunku? A Ty tak z grubej rury...
A może ma właśnie nadmiar klientów i się bidna nie wyrabia. A może mi jest potrzebna ta psychiatryczka? ;)
UsuńA może to nie logo-pedka tylko ręko-pedka ? Nie wiedziałam że ćwiczenie pisowni wyrabia prawidłową wymowę. Czego to ludzie nie wymyślą ? Mirabell , jak zwykle ( nie gniewaj się za to " jak zwykle" ) Mistrzostwo Świata za swadę w tym opowiadaniu , aż mi się krew zagotowała . Spokojności - Jola W.
OdpowiedzUsuńI ja nie wiedziałam Jolu. I dziękuję za Twoją gotowaną krew. :P
UsuńSpokojność się przyda :)
Logopedka teraz już do nikogo nie zadzwoni i wszystkie dzieci bedą opuszczać zajęcia bezkarnie :)
OdpowiedzUsuńTakie zajęcia niech sobie odpuszczą, bo poprawnej mowy to raczej się tam nie nauczą, choć była szansa wyćwiczyć pisanie. Myślisz, że powinnam czuć się winna?
Usuń:)
brawissimo za asertywność :)) z taką lokopetką to tylko od czubka :)) a może raczej do tego od czubka. chyba tak samo kompetentna jak pani ministra ;DD
OdpowiedzUsuńO to to :D
UsuńA lokopetka to coś z lokomotywą, czy z petem? Wbiłaś mi gwóźdź. ;)))
lokomotywa z petem w szprychach :)
UsuńMirabelka jesteś wielka, czasami trzeba przypomnieć ludziom od czego są, zakres funkcyjności
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i szukaj lepszego specjalisty....
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Oj wielka, dlatego też jestem na diecie ;)))))
Usuńmoja córa chodziła do logopedy, ale jej pisać nie kazali...
OdpowiedzUsuńale u nas to może jakieś nienormalne som :)
normalne i pewnie też pracowite :)
UsuńMim wymawiał wszystkie głoski z językiem na wierzchu. zostało do wyprowadzenia S, Z, R. Miał głównie zadanka, szarady, rebusy, połacz kropki, rózne zadanka neurologopedyczne, no i oczywiscie wymowę. Niemniej i szkolna logopedka i druga z NFZ powiedziały, że juz ni etrzeba chodzić (po przeszło 4 latach), bo gdy się pilnuje, czyli u nich, mówi prawidłowo. No, prócz R. uważam, że R się nie da wyprowadzić. ;)
OdpowiedzUsuńMłodszy jak wiatr pod nosem zrobi to R wymówi, ale w "potoku" mu nie wychodzi. :)
UsuńTe wszystkie SZ, DZ, S, Z wychodzą bez zarzutu.
Dobrze, że w imieniu R nie ma (a tak swoją drogą to coś mi się wydaje, że Młodszy i Mim mogą mieć takie samo imię i nie jest to raczej Czesław) :)
My R przerabiamy od pokoleń :)
UsuńCzesław ;)