Mirabelka: Kochanie, a wiesz?
Kochanie wzdrygnęło się na sam wydźwięk tak rozpoczętej rozmowy.
Mżonek: No nie wiem, ale zapewne Ty mi powiesz.
Kot otarł się o nogi Mirabelki, zaiskrzyło w oczach obydwojga.
Mirabelka: Chciałam Ci tylko powiedzieć, że znalazłam te stare bojówki w szafie i nawet w nie wlazłam.
W związku z ubytkiem kilku kilogramów z tonażu, co za tym idzie braku odpowiedniego odzienia, Mirabelka pół dnia nurkowała w szafie, w której sukcesywnie greenpeace upychało zużyte ciuchy waleni. Tym razem udało jej się wpaść na towar deficytowy, czyli spodzień rozmiar mniejszy od obecnie wycieranego na co dzień i to taki z kieszeniami a’la Krecik.
Mżonek: To chyba dobrze.
O dziwo, entuzjazm nie podbił mu oczu.
Miabelka: No dobrze, dobrze, przecież Ci mówię. No, ale wiesz, że one miały dziurę?
Mżonek wydawał się zaskoczony. Oczywiście jeśli zasłonięcie nosa brwiami, można powiązać z zaskoczeniem.
Mżonek: To po co Ci stare, dziurawe spodnie?
Mirabelka: One wcale nie są stare. One są z demobilu, nawet całkiem nowe, tylko materiał jest stary.
Proces analizy porównawczej ni jak się miał do teorii wysnutej przez Mirabelkę.
Mirabelka: Ale już są całe, bo na tę okoliczność przyszyłam sobie łatkę. I zrobiłam to sama! Wyprułam bawełnianą metkę z wewnętrznej strony paska od spodni, bo była prawie w tym samym kolorze.
W tym momencie spodnie z okazałą łatą w kroku, a dokładniej w miejscu pięciu palców poniżej pępka, wylądowały w Mżonkowym oku, zupełnie jak wielkie gacie Brygidy Dżons w oczach przystojnego Anglika.
Mżonek: Tiaaaaa...
Co do misternego haftu krzyżykowego, w profesjonalnych kręgach zwanego fastrygą, Mżonek wyraził swój podziw w duecie z uznaniem, poprzez artykulację dźwięku, który to wydostał się na zewnątrz przez jamę nosogardłową.
Mirabelka: No tak, tak... i jeśli chcesz wiedzieć, zrobiłam w nich furorę!
Mżonek: Jesteś tego pewna?
Mirabelka: A śmiesz wątpić?
Mirabelka pękła jak balon, a huk wygonił dżdżownice z ziemi.
Mirabelka: Wzbudziłam zazdrość w oczach kobiet i ewidentnie pożądanie w o czach mężczyzn. Nawet nie wiesz jak na mnie patrzyli.
Dowartościowana puszyła się jak indor, aż korale zaczęły ją parzyć.
Mżonek: No, mogę sobie wyobrazić. A widziałaś co jest na tej łacie?
Mirabelka: No jakiś kolorowy napis.
Mżonek: No to sobie przeczytaj.
Mirabelka: No jak to co? ... W E L C O M E!!!
Przecież to tylko stare łatane spodnie i o co robisz to całe halo!
Tiaaaaaaaaaaa :)))))
OdpowiedzUsuńTy to wiesz jak przyciągnąć spojrzenia :))
Zmieścić się w takie stare połatane spodnie to jest coś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
jak-pies-z-kotami.blogspot.com
Dieta, ach dieta, koniec z hurtem, czas na detal! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wciśnięcia się w to wykopalisko i brawury w łataniu! Welcome everybody! :)
To ci łata!...
OdpowiedzUsuńKobieta powinna być gościnna, no nie?
OdpowiedzUsuńNooo, Mirabell .... mocne . To zaproszenie do .... ? To tylko bojówki, ale wiosna różnie się kojarzy. Fantastyczna jesteś, potrafisz utrzymać " na pięcie" -
OdpowiedzUsuńbuziolki od Jolki