Bałwan bezradnie rozłożył ręce, dla niego przyszło nieuniknione.
Kula w kulę trzymał się na wietrze, tylko śnieg skarżył się
w koło.
Już wczoraj rozpoczął się proces roztaplania.
- No to spływam – ostatkiem sił jęknął Stefanek-Bałwanek.
- Czego ryczysz? Gdybyś wyglądał jak pomnik z betonu, nie
był byś bohaterem Młodszego – nie pocieszam.
Nie sposób płakać. Jeszcze tylko oczyszczę z rdzy.
Odzyskałam klucze!
Odzyskałam klucze!
Powodzenia w poszukiwani kluczy...A niech wszystkie Bałwanki idą razem z zimą na koło podbiegunowe:)
OdpowiedzUsuńZnalazły się, tylko troszkę przyrdzewiałe. :)
UsuńBałwan był zwykłym złodziejem. Planował włam. Nie ma absolutnie czego żałować. Niech spływa.
OdpowiedzUsuńi spłynął :)
UsuńJesteś dobrym detektywem, skąd wiedziałaś. Więc są dobre strony stopienia się Bałwanka-Stefanka. Serdecznosci- Jola W.
OdpowiedzUsuńRutkowski ze mnie żaden ;) wiedziałam gdzie zgubiłam
UsuńPozdrawiam