z cyklu fakty i kity

z cyklu fakty i kity
- Malkontentem trzeba się urodzić - powiedziała dumnie Mirabelka.

piątek, 5 kwietnia 2013

Wczorajszy sparing

- Jak Ci się spało kochanie? – ledwo co otworzył oko i takie trudne pytanie złożył na moją poduszkę Mżonek.

- Na wznak! - odpowiedziałam w przypływie pierwszej świadomości.

Przecież nie mogłam mu tłumaczyć, że od bólu zęba można nabawić się zakwasów na całym ciele i że nawet łydki mnie bolą. No i skoro Mżonek dumny z mojej nad wyraz przeciętnej odwagi (w końcu owacje otrzymałam na stojąco) - W to mi graj.

Troszkę inna była jednak prawda ekranu. Troszkę.

Faktycznie wystąpiły pewne niedogodności, gdyż na jednej stronie moje biodro od jakiegoś czasu odmawia brania na klatę mojego ciężaru twierdząc, że nadbagaż przekracza wszystkie bioetyczne normy Unesco, a na drugiej stronie, tej od opuchniętego polika, bujałam się zbytnio na boki.
Po zastosowaniu sporej dozy farmakoterapii dostępnej w Aptekach na legalu, czyli bez recept dbając o lasy państwowe, strułam organizm i w pozycji dogodnej na wznak utratę przytomności zaliczyłam.
Ocknęłam się w granicach piątej twierdząc, że w nieokreślonej czasoprzestrzeni musiałam stoczyć walkę z Tysonem, choć uszy zachowałam obydwa, to szczęka się jednak zamkła z obicia. Choć może była to jakaś grubsza impreza dla wtajemniczonych, a z wtajemniczenia zostałam młotkiem w głowę wyłączona? - Może, jeszcze będę rozważać. Najprędzej obstawiam jakąś podwórkową ustawkę, bo dochodzą do mnie głosy z odległego wczoraj, że Mżonek ustawiał mnie na walkę na jakimś fotelu, pewnie z wyprzedaży garażowej.
A jednak! To musiał być mrożący krew w żyłach sparing z Tysonem.
Powaga. Po oględzinach nie mam żadnych wątpliwości.

2 komentarze:

Tu byłem - Zenek
(Twój komentarz może wyglądać i tak, ale jeśli nie będzie podpisany, to jak to mamusia mówiła: Z obcymi się nie rozmawia!)