Mżonek dowiózł Mirabelkę pod budynek użyteczności publicznej dumnie zwany CSK MON, celem ustalenia szczegółów dalszego unieruchomienia.
Wkroczyli na salony. Brak okien w korytarzu i migająca jarzeniówka mogły zdradzać nieodpowiedni kierunek, ale okoliczność występowania klamek uspokoiła Mirabelkę, iż nie pomylili specjalizacji placówki.
Nerwowość pacjentów oczekujących na zejście lekarza z oddziału rozprzestrzeniała się jak świńska grypa, przybliżając termin zejścia obolałych pacjentów ostrego dyżuru. Niektórzy zaczynali już wiercić się na krzesłach prawdopodobnie przez czyrakowatość odwłoków, inni zapadli w odrętwienie jak chomiki dżungarskie walcząc ze stanem kontrolowanego obniżenia temperatury. Dwóch leciwych pacjentów, w tym jeden na wózku inwalidzkim, prawdopodobnie odpłynął w krainę wiecznych łowów. Szturchany na ciągu pieszym i przez szwendające się bez celu pielęgniarki, wywijał co jakiś czas piruet, nie zdradzając jednak żadnych oznak życiowych. Mirabelka podejrzewa go o kamuflaż, pewnie liczył na szybsze zainteresowanie swoją osobą, ale w tej kwestii biedak się raczej przeliczył. Drugi leciwy pacjent rozciągnięty na łóżku szpitalnym zdradzał pewne funkcje życiowe poprzez kompulsywne pojękiwanie, jednak w nieodpowiedniej tonacji, gdyż na salowej nie zrobił żadnego wrażenia, za to ogromne na Mirabelce. Gdy wkroczyła do natarcia uszu salowej, oskarżając boguduchawinną o znieczulicę, ta nie zmieniając punktu zaczepienia wzorku z przeciwległą ścianą, odszczekała się „No ale co ja mogę? To niech Pani sama coś zrobi!” Mirabelka nic nie zrobiła, kompetencji jej również zabrakło, poprawiła jedynie poduszkę, a pojękiwania z czasem umilkły, a może słuch dostroił się i przestał wysyłać sygnały współczucia.
Przyszedł i czas na Mirabelkę. Z obstawą Mżonka, wkroczyła dumnie do gabinetu, z imienia i nazwiska się przedstawiła, tomem badań i przeróżnych papierzysków rypnęła o blat biurka wzbudzając tabun miesięcznego kurzu. Z pięć minut doktor kasłał i przecierał załzawione oczy, a po obejrzeniu filmu z Mirabelkowym kolanem w roli głównej rozpłakał się na dobre. Palpacyjne badanie kończyny trochę go uspokoiło, bo gdy Mirabelka wydarła się w głos przy kolejnym wykręceniu kolana, mógł spokojnie zaniechać dalszych ćwiczeń gimnastycznych i zasiąść ponownie do biurka.
- Trzeba operować! – rzucił skalpelem w Mirabelkę i Mżonka pan doktor – Czas oczekiwania trzy do czterech miesięcy, ale napiszę Pani „CITO”.
Mirabelce na hasło CITO oczy rozbłysły.
- To zmniejszy się do dwóch miesięcy - i Mirabelce oczy zgasły – może też Pani szukać innej placówki, co prawda tam też są terminy, ale nie powinna Pani bezczynnie czekać. Zanik mięśni i przykurcz działają na Pani niekorzyść.
- Więc mam się spieszyć i czekać? – Mirabelka zgłupiała, a strużka śliny skapnęła z kącika jej ust, ręka zadrżała, a powieka nie planowała się domknąć przez jakiś czas. Próba wdrożenia ułomności nie zadziałała na NFZ.
- No ale co ja mogę? – wyraźnie zasmucił się doktor.
Mirabelka już gdzieś to słyszała.
Nie wiem co napisać. Komentowanie polskiej służby zdrowia z nadzieją na poprawę jej działania to raczej wołanie na puszczy. Jedyny pożytek z Twojego z nią kontaktu jest ten przedowcipny tekst powyżej. Cierpienie najwyraźniej wyzwala w człowieku (czytaj: Tobie) artystę! Pisz o codziennych wydarzeniach, drobiazgach, błahostkach - tak świetnie to wszystko podglądasz i fantastycznie relacjonujesz! Czekam!
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że NFZ staje się muzą cierpiących. :)
UsuńNie mogę się tylko zdecydować czy cieszyć się, czy płakać?
;) Buźka
Ja zawsze wybieram opcję "cieszyć się!". Nie tylko księżyc, ale i życie ma swoją jaśniejszą stronę!
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=jHPOzQzk9Qo
Trudno jest , gdy człowiek zmienia się w paragrafy , terminy i niemoce . Przecież człowiek to istota żywa i ma uczucia , Pan Doktor też ?
OdpowiedzUsuńTrudno sobie odpowiedzieć . Trzymaj się kochanie - Jola W.
Trzymam się Jolu kul, trzymam. :)
UsuńO jakaż to byłam głupia, myśląc że cztery miesiące oczekiwania na operację to zbyt długo!
OdpowiedzUsuńOj powinnam się była ukarać... plask, plask, plask!
Gęba obita ale to nadal zbyt mało...
O Wielki EnEfzECIE niech będzie mi dane pół roku poczekać! Czekać będę, na kolanach...na jednym, musisz mi to wybaczyć, klęknę na drugie jak tylko mi na to pozwolisz!!!!!!!!!!
?