Mirabelka z Najświętszą przeczesywały teren blisko jeziora (Zyzdrój Mały) w poszukiwaniu grzybów, a Mżonek z Dorastającym pognali głęboko w las w poszukiwaniu co lepszych okazów. Po kilku godzinach mieli spotkać się nad jeziorem. Ostatecznie gdyby Mirabelka z Najświętszą wysiadła, przy samochodzie.
Wiaderko Mirabelki i Najświętszej zaczynało pęcznieć, ale wprost proporcjonalnie do przybierania grzybów, ubywało im sił.
Miały właśnie kierować się w stronę samochodu celem odpoczynku i rozprowiantowania zapasów, gdy zadzwonił Mirabelkowy telefon.
- Kochanie, jak staniesz tyłem do jeziora, to po której stronie masz słońce? – odezwał się telefon głosem zdyszanego Mżonka.
- No, ale wiesz, ja nie bardzo widzę tu słońce – oznajmiła Mirabelka zgodnie z panującymi warunkami atmosferycznymi w lesie.
- A gdybyś tak się mocniej przyjrzała? – nie dawał za wygraną Mżonek.
Mirabelka odgarnęła pajęczyny z twarzy.
Spłoszone tym widokiem pająki i kleszcze pospiesznie czmychnęły z powrotem na drzewa tudzież inne krzaczory. Bezdomny ślimak, czując się nadal swojsko, powrócił do konsumpcji drugiego śniadania, a Mirabelka się wysilała.
- Widzę pewne przebłyski na dziewiątej, no może między dziewiątą, a dziesiątą – odpowiedziała wyplątana z sieci Mirabelka – A czemu pytasz? – spytała.
- Minęliśmy właśnie czwarty kwadrat lasu, ale chyba poszliśmy zbyt daleko w lewo, bo nie bardzo wiemy jak wrócić – odpowiedział Mżonek, ale tonem, jakby razem z Dorastającym siedzieli w Nadleśnictwie i grali z Leśniczym w pokera.
- Musisz kierować się na jezioro – błyskotliwie pokierowała go Mirabelka.
- Czyli? – ton głosu Mżonka zbłądził na chwilę.
- Jak będziecie wracali, musicie mieś słońce po swojej prawej i lekko w plecy – poinformowała Mżonka bezbłędna Dżi Pi Eska.
- A dużo macie już tych grzybów?
- Mąż z Pierworodnym Ci się zgubił, a Ty pytasz, czy mamy dużo grzybów! – oburzył się ślubny.
- No cóż, potrzebuję silniejszej motywacji, żeby zacząć Was szukać – oznajmiła bezinteresowna Mirabelka.
I złapała Najświętszą pod ramię, i poczłapały w odmęty lasu przekrzykując co jakiś czas echo.
I jak się okazało, trzy wiadra grzybów były wystarczającą motywacją.
A kto to jest Najswietsza? Brzmi nieco religijnie, jak Najswietsza Panienka, czy jakos tak podobnie, ale podejrzewam, ze chodzi o Tesciowa. Zgadlam?
OdpowiedzUsuńZapach grzybow az rozlega sie na blogu. Piekne okazy, DziPiEsko!
Najświętsza to mama Mirabelki i nie ma tu krzty ironii, bo kobieta jest kochana i święta. W profilu Mirabelki została wymieniona, a we wcześniejszych postach już odgrywała swoje rolę :)
UsuńTaki czas, że pachnie grzybami na blogach.
No to chyba dobrze, że się znaleźli skoro mieli tyle grzybów. 3 wiadra to nie w kij dmuchał! :))
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że gdyby poszli w przeciwnym kierunku, przyszło by im spędzić noc w lesie.
UsuńA wszyscy wiemy, że grzyby trzeba czyścić od razu bo zrobaczywieją, no szkoda by było ;)))
Jednak motywacja grzybowa doprowadziła do odnalezienia Mżonka. Lubię las, choć i spędzam w nim sporo czasu, ale grzybów nie zbieram. Podziwiam tych, co wstają przed świtem i z koszyczkiem wpół zgięci przemierzają kilometry w poszukiwaniu grzybni. Przyznam jednak, mimo wczesnej pory (śpiochem nie jestem), że opis wyprawy jest tak sugestywny, że poczułem i mgłę, i zapach grzybów:-)))
OdpowiedzUsuńMirabelka wraz z rodzinką uwielbia spacerować po lesie i zbierać grzybki.
UsuńWstają o świcie, robią kilometry i cieszą się jak dzieci gdy zbiór jest okazały.
Dopiero gdy zatargają zbiory do jaskini i trzeba to wszystko przerobić troszkę rzedną im miny. Jednak gotowy efekt jest wystarczająco satysfakcjonujący by zapomnieć o zmęczeniu i myśleć o kolejnej wyprawie.
:)
A ten lej omszały to wejście do świata krasnoludków?
OdpowiedzUsuńczy się mylę? ;)
Podobnież to bunkier. Ten lasy pełen jest takich niesamowitych miejsc. Ale ja tak jak Ty, obstawiałabym tajemne przejście ze świata krasnoludków. :)))
UsuńJakbyś wiesz...chciała zbadać owo miejsce, pójdę z Tobą :)
UsuńTy ze mną na stryszek w Norwegii też chodziłaś.
Czas odpłacić się podobna pomocą :))
Ale wiesz, Ty pierwsza ja za Tobą. :) Strachliwa jestem jakaś.
Usuń:P
ale że ja do tej dziury sama mam się spuścić???
Usuńa jak ktoś nadejdzie to Ty zwiejesz?
Agituj mi tu jakiegoś dzielnego chłopa do tej akcji!!!
NIe no ja za Tobą, w te dziurę, a Mżonek by nas bronił z pozycji włazu. :)
UsuńA ta dziura taka na 1,5m głębokości, mówiłam już? Chyba wystawałyby nam głowy, czyli wszystko na podglądzie. :)
No żesz oczywiście że 1,5 m głębokości. W końcu to jama krasnoludków. Tylko jakieś tajne przejście musi być.
UsuńA Mżonek z tych odważnych, czy niekoniecznie? Bo na razie tyle wiem, że bywa "zagubiony" :))))
Mżonek to Hiroł! I dwa metry tylko na palcach. Jego strachają się krasnoludy.
UsuńIdeał :)
UsuńTo go nie bierzemy, bo jeszcze się zakocham :) wyprawa staje się zbyt niebezpieczna.
Z wyrazu gęby niedostępny mruk ;) Trza go znać, żeby poznać :)))
UsuńNa którejś z imprez wyrywany przez Dziewoję, odpowiedział jej "Pani wybaczy, ja mam żonę" i wtem momencie zakochały się w nim wszystkie moje koleżanki, a pomyśleć, że mogłabym być straszakiem na inne baby. ;)))
Urocze :))) Fajny jest :))
UsuńNo nie będę reklamować! Towar raz macany uznaje się za nabyty :)))
Usuń:*
Poszłam ratować płuca Młodszego
Ratuj, ratuj :)
UsuńA na wyprawę do tajemniczego leja weźmiemy Dżejkę, ona odważniejsza niż stado chłopów :)))
...też mi motywacja, ciekawe kto później siedział i czyścił grzyby...
OdpowiedzUsuń...no racja, ale w lesie jakoś się o tym zapomina...
Usuń:)
(a do obróbki zaciągnięta jest cała rodzinka, nie ma przebacz)
poczułam pajęczynę na twarzy :P
OdpowiedzUsuńo ile kocham las, o tyle nienawidzę zbierania runa leśnego :)) niech se rośnie, ja pokontempluję :)
Ale żeby od razu się schylać i zrywać ...
Dżejka, to Ty musisz się schylać? Grzybki Ci do wiaderka same nie wskakują? :P
UsuńLudzie to mają trudno! :))))
ja nie mam trudno, ja mam godność :P
OdpowiedzUsuńnie schylam sie po grzyby i nie biegam za autobusami :))
:))) Dobre dobre!!!
UsuńCzyli ...Pójdziesz w las to rozbiorą Cię z godności! Akcja promocyjna miast :)))))
Jestem z Wami duchem pogrążona w maślakach i kozakach. Fajnie się zbiera w otoczeniu leśnych odgłosów, barw i zapachów. Obieranie boli bez względu na otoczenie. Zdjęcia piękne. Pozdrawiam i życzę cierpliwości!
OdpowiedzUsuńOj fajnie! :)
UsuńZ robotą przy grzybach jestem prawie na mecie.
Ech, już myślę o świątecznych Najświętszych pierogach! :)
No tylko pozazdrościć, u nas nie było takich rewelacji :) U nas jest odwrotnie, to mąż robi za Dżi Pi Esa, a ja zawsze pogubiona, co najmniej, jak w lesie :))) Poza tym motywacja całkiem słuszna, a fotki fajne, szczególnie ta tajemnicza dziura :)
OdpowiedzUsuńW spychowskich lasach znajdują się pozostałości niemieckich bunkrów i rowów przeciwczołgowych wybudowanych w okresie międzywojennym. Przykro mi że ta dziura nie jest niczym innym ;) Ale taka omszała faktycznie urocza :)
UsuńA mnie właśnie odpowiada, jako dziura zabytkowa, lubię takie i chętnie bym tam wlazła :) W pierwszym momencie przyszedł mi do głowy lej po bombie atomowej :)
UsuńTy to naprawdę musisz lubić grzyby...
OdpowiedzUsuńTak mi się właśnie zdaje, że chyba muszę ;))) więc lubię :)
Usuńjuz teraz nie wiem, co mi sie bardziej podoba czy opowiadanie czy dialog z Julia K. No i te zdjecia! Slyszysz? - klaka oplacona! ;)
OdpowiedzUsuńbp