W piątek rodzinka MM, pomimo deszczu siorbiącego za oknem, obudziła się naładowana dziwną, niespotykaną od dłuższego czasu, pozytywną energią.
I już w południe Mżonek odbierał z centrali dworcowej cioteczną siostrę Katię Scyzoryk. Emocje wynikające z długoletniej niewidzialności w zastraszającym tempie powodowały parowanie chodników i ustępowanie chłodu z okolic nerek. A może to Katia Scyzoryk wraz z podarkami dla dzieci wypakowała z walizki złotą jesień? Dziatwa wypychając portfeliki merdała ogonkami co rusz strącając okulary z twarzy ciotki, a dojrzalsza część rodzinki MM planowała eskapady z rozwianym szalikiem, zarówno na kilka następujących po sobie dni, jak i na kilka kolejnych wieczorów. W sobotę odwiedzili cmentarz, a w niedzielę oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów działkę MM, co wpłynęło kojąco na wewnętrzne rozedrganie. Wieczory suto zakrapiane i zajadane wspomnieniami, kończyły się dopiero przed świtem. Ale wszystko co dobre kończy się równie szybko i w poniedziałek Katia Scyzoryk wraz z turkotem pociągu relacji Warszawa – Kielce oddaliła się w stronę swojego domu.
Pogoda ustabilizowała się, chłód znów zaczął ewoluować w niebezpieczne rejony lędźwi, a Mirabelka jak zwykle zaczyna gardzić optymizmem.
Wszystko jakby wraca do normy.
Mirabelko słońce grzeje, skąd te chłody i optymizmu braki?
OdpowiedzUsuńA! Wieczory takowe lubię ale potem na siebie patrzeć nie lubie ;)
Bo Mirabelka już tak ma, że napawa się optymizmem innych.
UsuńA na siebie to raczej stara się nie patrzeć, kupa z tym śmiechu. ;)))
To ze Scyzorykiem poczułaś się bezpiecznie :)
OdpowiedzUsuńTakie odwiedziny przynoszą wspomnienia i dobrą zabawę...
scyzoryk w okularach - haha
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://wieczkodagmara.blog.pl/
A było o czym gadać :)
UsuńJaki chłód ???
OdpowiedzUsuńDaje słońcem od poranka, Mirabelko, wyłaź z domu ;))
Wylazłam, a jakże. Ogólnie jakby ciepło, ale podejrzewam, że jakbym usiadła na ziemi, to mogłabym złapać wilka. ;)))
UsuńCzyli wiadomo skąd pozyskać skórę na lędźwie oziębłe. ;)
UsuńDobre!! :))
UsuńMirabelko, ja Cie aj law ju! Malo w gacie nie popuscilam, tak sie zasmiewalam. Najpierw z ksywy ciotki, potem z merdajacej ogonkami mlodziezy wypychajacej portfeliki, a na koniec z Twojej pogardy dla optymizmu. Chce jeszcze! Umiesz przywrocic mi rownowage humorowa.
OdpowiedzUsuńBuzka
Cieszę się, że wpłynęłam na poprawę Twojej równowagi humorowej ;) Martwi mnie jednak nietrzymanie moczu, no chyba, że to grubsza sprawa była ;P Mój lekarz mówi, że to się skutecznie leczy :)))
Usuń:* Są telefony jeszcze ;)
OdpowiedzUsuń:* Są i maile, nie trzeba wtedy nadwyrężać języka ;)
UsuńMoże wystarczy portret przy łóżku? ;)
UsuńHahaha, kreatywności to Ci nie można odmówić. :)))
UsuńA może Ty jeszcze kaca masz co?
OdpowiedzUsuńTo by tłumaczyło chłód lędźwi ;)
Buziak :*
A wyobraź sobie, że nie mam :))) Grzeczna byłam jak mało kto. :P
Usuń:*
Na chłód w okolicach lędźwi są dwa sposoby: skóra kota albo... zabawa w kota i myszę ;)
OdpowiedzUsuńNie myślisz chyba, że mogłaby obedrzeć swojego Fijusia ze skóry? Coś mi się wydaje, że nie byłby zadowolony, szczególnie, że zima za pasem )))
Usuńmówisz, że gardzisz optymizmem?! a wytargać Cię za rzęsy, czy za uszy?? :)) jak Ci chłód włazi tam i ówdzie to przybywaj do mnie, u mnie bowiem lato szaleje, a optymizm wylewa się uszami ;DD albo właź pod kołdrę, tylko nie sama ;D
OdpowiedzUsuńAle tylko własnym. U innych, optymizm cenię nader wszystko :)))
Usuń:D
...no i co mam ci powiedzieć? Mówisz, że optymizm nie dla Ciebie, nie chce mi się wierzyć. Po każdym zajrzeniu na Twojego bloga wzrasta u mnie dobre samopoczucie. Tak wiec może ty optymizmem nie gardzisz a rozsiewasz... ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twój komentarz na głos i teraz śmiało mogę powiedzieć - Wylałeś miód na moje uszy. :)
UsuńTaki gość w domu , to jak Bóg w dom. Mogłabyś wypożyczać na troszkę , każdy marzy o kropelce optymizmu - to byłby niezły interes. Mirabell , zazdraszczam ale samu trzeba się dorobić TAKIEGO GOŚCIA. Buziaczkuję - Jola W.
OdpowiedzUsuńSorki , miało być " samemu" ...
Usuń